- Nierówne traktowanie teatrów i kin – ogólnie miejsc kultury – z komunikacją publiczną, kościołami, ślubami i weselami to jest rzecz dla mnie absolutnie niezrozumiała - mówiła Krystyna Janda, prezes Fundacji prowadzącej Och-Teatr i Teatr Polonia. Inni przedstawiciele kultury zaznaczali, że wprowadzenie nowych obostrzeń w związku z epidemią koronawirusa może doprowadzić do bankructw.
Wypowiedzi artystów skomentował europoseł PiS Joachim Brudziński. "Pamiętam jak pani Janda mówiła, że czuje się ob...a przez rząd PIS. Pamiętam te wszystkie gwiazdki, celebrytów ale także (niestety) wybitnych aktorów którzy oszaleli z nienawiści do tego rządu bredzili o faszyzmie i dyktaturze? Dziś jak trwoga to do kogo wyciągają rękę po pomoc?" - pytał na Twitterze.
"Macie racje, gdy mówicie, że rząd łaski nie robi, gdy pomaga dziś teatrom czy innym instytucjom kultury. Oczywiste jest, że ten rząd i ten minister takiej pomocy udzielą. Ale żenująca jest ta paskudna hipokryzja tych którzy dziś kpią i szydzą, a jutro pochlipują i proszą o pomoc" - pisał Brudziński.
Później przeprosił "wszystkich ludzi kultury" i tłumaczył, że pisał o "hipokryzji i kabotyństwie tylko tych przedstawicieli środowiska artystycznego, którzy najpierw ramię w ramię z opozycją totalną odmawiali rzędowi PiS demokratycznej legitymizacji" i "wzywali do jego obalenia poprzez 'ulicę i zagranicę'",
Na słowa europosła zareagowała Unia Teatrów Niezależnych. W liście zamieszczonym w mediach społecznościowych przez Marię Seweryn organizacja wskazała na "nieścisłości" w wypowiedzi Brudzińskiego. "Teatry jako podmioty obrotu gospodarczego zwracają się o wsparcie do urzędników państwowych zarządzających wspólnie wypracowywanymi pieniędzmi podatników, którymi i my pozostajemy. Ani rząd, ani posłowie nie dysponują swoimi pieniędzmi" - czytamy.
Autorzy podkreślili, że Fundusz Wsparcia dla Kultury nie jest dotacją na działalność artystyczną, lecz funduszem pomocowym "w sytuacji pandemii COVID-19".