Rząd Szwecji myśli o specjalnej tymczasowej ustawie antycovidowej. Ale ma być uchwalona dopiero latem 2021 r. Ograniczy swobodę poruszania się, spotkań, a nawet wolność gospodarki, a tego, jak tłumaczyła Lena Hallgren, minister spraw społecznych i zdrowia, nie można wprowadzić w ciągu paru tygodni.
– Pandemia dopiero się zaczęła, nie jesteśmy jeszcze nawet w jej środku – dodała. Opozycja wyraziła dezaprobatę, że rząd tyle czekał, by zacząć pracę nad ustawą.
Obecną politykę cechuje brak wiary w skuteczność maseczek i dlatego premier Stefan Löfven używa ich tylko na spotkaniach za granicą.
Kiedy ostatnio para królewska na spotkaniu w Instytucie Karolinska zapytała lekarzy, dlaczego w Szwecji nie poleca się w przeciwieństwie do wielu innych krajów noszenia maseczek, otrzymała odpowiedź, że zwiększają one często ryzyko zakażenia. Na to król pokiwał głową i rzekł: Nie wydaje się, by ktoś to mógł wyjaśnić tak, żeby można to było faktycznie zrozumieć.
Główny epidemiolog kraju Anders Tegnell odpowiedział na łamach „Expressen". – Dużo ważniejsze jest, byśmy utrzymywali dystans społeczny. Jeżeli tylko utrzymamy dystans, to nie istnieje potrzeba maseczek – powiedział. Jego zdaniem „efekt maseczek, gdy stoimy blisko siebie, jest trudny do oceny i brak jest bardzo dobrych badań na ten temat".