Decyzja ma zapaść już na poniedziałkowym spotkaniu unijnych ministrów spraw zagranicznych w Luksemburgu. Z przecieków medialnych wynika, że sankcje (chodzi m.in. o zamrożenie aktywów, zakaz wjazdu i prowadzenie działalności w UE) dotkną około 80 odpowiedzialnych za represje białoruskich urzędników i funkcjonariuszy służb oraz kilku związanych z reżimem firm. Ale reżim w Mińsku najbardziej się jednak obawia sankcji, które mają uderzyć w całe sektory białoruskiej gospodarki. Chodzi m.in. białoruską produkcję potasu, przemysł naftowy, bankowy i tytoniowy które stanowią trzon tamtejszej gospodarki i generują największe dochody państwa. Wstrzymane mogą też zostać inwestycje na Białorusi i kredytowanie tego kraju przez europejskiej podmioty.
Decyzję utrudnia jednak wymóg jednomyślności w tej sprawie, bo każdy z 27 krajów ma odmienne interesy gospodarcze z Białorusią. Portal Politico, powołując się na kilku austriackich dyplomatów, informował w czwartek, że Wiedeń próbuje złagodzić sankcje, przede wszystkim jeżeli chodzi o sektor bankowy. Austria jest jednym z najważniejszych partnerów Białorusi w Europie, niemal 90 proc. udzielonych białoruskim podmiotom pożyczek pochodzi właśnie z Austrii. Dość powiedzieć, że trzecim największym bankiem w kraju Aleksandra Łukaszenki jest Priorbank, należący do austriackiej grupy Raiffeisen. Jak na warunki niewielkiej gospodarki białoruskiej to całe imperium biznesowe. Do Austriaków należy też dostawca usług telekomunikacyjnych A1, który ma ponad 40 proc. białoruskiego rynku. Wcześniej firmie zarzucano, że ograniczała dostęp do internetu podczas powyborczych protestów w sierpniu na rozkaz reżimu.
Wśród największych austriackich inwestorów na Białorusi nie sposób nie wspomnieć o Kronospan Holding, którego udział w lokalnym przemyśle drzewnym szacowano jeszcze w 2017 roku na ponad 20 proc. A zasoby leśne, podobno jak potas, ropa i gaz, znajdują się pod całkowitą osobistą kontrolą Łukaszenki.
Mimo wszystko w piątek minister spraw zagranicznych Austrii Alexander Schallenberg zadzwonił do wileńskiego biura liderki białoruskiej opozycji demokratycznej Swiatłany Cichanouskiej i zapewnił, że wszystkie kraje UE „są jednomyślne" w sprawie sankcji wobec reżimu Łukaszenki. – Szef austriackiej dyplomacji zapewnił, że Wiedeń nas popiera i że stanowisko w sprawie twardej polityki wobec Mińska się nie zmieni – mówi „Rzeczpospolitej" Franak Wiaczorka, doradca Swiatłany Cichanouskiej ds. międzynarodowych. Przyznaje, że w kilku krajach UE reżim Łukaszenki „uruchomił swoich lobbystów", których interesy ucierpią w przypadku wprowadzenia sankcji. – To pierwsze niekosmetyczne, niesymboliczne sankcje UE wobec Białorusi. Mocno uderzą w oligarchów Łukaszenki oraz w związane z nim przedsiębiorstwa. Za chwilę będziemy mieli do czynienie z nową rzeczywistością, bezprecedensową sytuacją, bo wejdą też w życie kolejne sankcje USA – mówi. Ta presja będzie miała jeszcze większą moc rażenia, jeżeli dołączy do niej Wielka Brytania i Ukraina. Wtedy to może zmienić zachowanie Łukaszenki – uważa.
W biurze Swiatłany Cichanouskiej liczą, że sankcje zmienią też nastawienie do reżimu związanych z nim oligarchów.