W sobotę Ardern i jej partner Clarke Gayford próbowali wejść do jednej z kawiarni w Wellington. Spotkali się z odmową personelu, ponieważ w lokalu, zgodnie z normami dotyczącymi dystansu społecznego, przebywała już maksymalna możliwa liczba osób.
O sprawie poinformował jeden z użytkowników Twittera. Partner premier Nowej Zelandii odpowiedział na wpis, biorąc na siebie winę za zamieszanie. "Nie zrobiłem rezerwacji" - wyjaśnił.
Gdy Ardern i Gayford byli już w sporej odległości od lokalu, zostali dogonieni przez pracownika kawiarni, który przekazał, że jeden ze stolików się zwolnił. "6+ za obsługę" - skomentował partner premier.
W ostatnim sondażu Partia Pracy Ardern uzyskała poparcie 56,5 proc. respondentów - najwyższe w historii kraju.
W Nowej Zelandii, w której trwa łagodzenie wprowadzonych w marcu w związku z epidemią ograniczeń, odnotowano 1499 przypadków SARS-CoV-2 i śmierć 21 zakażonych osób. Od czwartku w kraju mogą działać lokale gastronomiczne, kina, siłownie i centra handlowe.