Korespondencja z Nowego Jorku
– Jeżeli miasto albo stan nie podejmą działania koniecznego do chronienia życia i mienia swoich mieszkańców, to ja wyślę tam wojsko amerykańskie i zaprowadzę porządek – powiedział prezydent Trump. Nazwał protestujących „organizatorami krajowego terroryzmu”, a winę za zniszczenia i chaos, który ogarnął w ostatnich dniach ponad 100 miast amerykańskich, zrzucił na lokalne władze. – Musicie ich zdominować. Jeżeli tego nie zrobicie, to stracicie czas. Jeżeli tego nie zrobicie, to będziecie głupkami – powiedział wcześniej podczas telekonferencji z gubernatorami.
Tim Walz, gubernator Minnesoty, gdzie protesty się zaczęły, odrzucił propozycję Trumpa, aby użyć sił wojskowych, a za jego przykładem poszło wielu innych włodarzy. – Po raz kolejny w ostatnich tygodniach, gdy nasz kraj potrzebuje współczucia i przywództwa, widzi złość, bojowość i dbałość o własny interes – powiedział republikański gubernator Massachusetts Charlie Baker.
Prawo sprzed dwóch wieków
– Demokracja czy dyktatura? – pytali komentatorzy. W mediach pojawiły się opinie, że „prezydent chce iść na wojnę z Ameryką”, głosy podkreślające jego brak wrażliwości na niesprawiedliwości społeczne i brak umiejętności spojrzenia na sedno problemu.
Insurrection Act z 1807 r. rzeczywiście pozwala prezydentowi na zaangażowanie sił wojskowych wewnątrz kraju w celu zaprowadzenia porządku. W większości przypadków musi mieć sygnał od lokalnych władz, że takie posiłki są potrzebne, ale w kilku rejonach nie musi tego konsultować z lokalnymi władzami.