Rusza przekazywanie władzy w USA

Trzy tygodnie po wyborach administracja Donalda Trumpa działa tak, jakby uznała ich wyniki.

Publikacja: 24.11.2020 21:00

Donald Trump nie rezygnuje z prawnej batalii o podważenie wyniku wyborów

Donald Trump nie rezygnuje z prawnej batalii o podważenie wyniku wyborów

Foto: AFP

Korespondencja z Nowego Jorku

To moment, na który w napięciu czekała większość kraju. Zazwyczaj ma on miejsce tuż po tym, jak jeden z kandydatów zostaje uznany za zwycięzcę wyborów, a ustępujący prezydent złoży mu gratulacje. Tym razem, chociaż Joe Bidena uznano za zwycięzcę 7 listopada, gratulacji nie było.

Odchodzący prezydent Trump utrzymywał, że to on wygrał wybory i (bezskutecznie) próbował to dowieść za pomocą ponownego przeliczania głosów, pozwów sądowych i wywierania nacisku na komisje wyborcze oraz władze republikańskie, by opóźniały certyfikowanie głosów i mianowały przyjaznych prezydentowi elektorów, którzy 14 grudnia ostatecznie zdecydują o wynikach tegorocznych wyborów.

W poniedziałek Emily Murphy, szefowa General Services Administration, oznajmiła, że autoryzuje proces przekazania władzy, tym samym uznając Bidena za prezydenta elekta.

– Chciałam zaznaczyć, że decyzję tę podjęłam niezależnie, na podstawie prawa i dostępnych faktów. Nie otrzymałam żadnych dyrektyw, aby opóźnić ten krok. Wbrew doniesieniom mediów i insynuacjom opóźnienie tego procesu nie było wynikiem strachu ani faworyzowania jednego kandydata

– oznajmiła Murphy, wokół której rosło napięcie za to, że uniemożliwiała Bidenowi dostęp do zasobów materialnych i intelektualnych federalnych agencji, w tym do kluczowych dla prezydenta elekta tajnych briefingów.

Rekomendacja

W serii wpisów na Twitterze prezydent Trump oznajmił, że nie będzie utrudniał procesu przekazania władzy, chociaż dawał do zrozumienia, że decyzja Murphy była jego decyzją. – W interesie dobra naszego kraju rekomenduję, aby Emily i jej zespół zrobili co trzeba, jeśli chodzi o rozpoczęcie protokołu przekazania władzy. To samo powiedziałem mojemu zespołowi – napisał Trump. Oświadczenie to interpretowane jest jako uznanie przez Trumpa jego porażki w tegorocznych wyborach, mimo że zapowiedział kontynuowanie prawnej batalii.

– Nie zgodzimy się na podrabiane głosy. Będziemy walczyć i wierzę, że wygramy – oznajmił prezydent.

Na tym froncie jednak Trump nie odnosi sukcesów. Jego zespół prawników złożył ponad 30 pozwów sądowych w kluczowych stanach, gdzie prezydent liczył na to, że uda mu się podważyć wyniki wyborów. Większość została oddalona za brak dowodów na domniemane oszustwa, korupcję i inne nieprawidłowości.

Naciski na władze stanowe i komisje wyborcze też nie przyniosły rezultatów. W poniedziałek komisja wyborcza w Michigan ostatecznie zatwierdziła wyniki wyborów w tym stanie, gdzie Biden wygrał ponad 154 tys. głosów.

Ulga

Nie powiodło się Trumpowi też w Pensylwanii. Szereg powiatów bez problemów zatwierdziło już wyniki, w tym Filadelfia, największe miasto. Lokalne komisje wyborcze od początku utrzymywały, że nie doszło tam do żadnych nieprawidłowości.

– Mimo bezpodstawnych wniosków sądowych oraz kampanii dezinformacyjnej skierowanej przeciwko systemowi wyborczemu z dumą donoszę, że w miejscu narodzin naszej Republiki przeprowadzono najbardziej transparentne wybory w historii Filadelfii – powiedział Al Schmidt, jedyny republikanin w trzyosobowym biurze komisarza miasta.

W Georgii głosy, w których Biden ma przewagę, zatwierdzone zostały w piątek po ponownym przeliczeniu, ale sztab Trumpa zażyczył sobie kolejnego ich przeliczenia, które ma się zakończyć 2 grudnia. Podobnie jak trwające przeliczanie głosów w Wisconsin, to w Georgii raczej nie zmieni wyników wyborów.

Rozpoczęcie przekazywania władzy pozwoliło z ulgą odetchnąć nie tylko demokratom, ale również rosnącej grupie republikańskich ustawodawców, ekspertów ds. bezpieczeństwa i liderów środowiska biznesowego, którzy apelowali do Trumpa, argumentując, że opóźnianie tego procesu zagraża bezpieczeństwu kraju, gospodarce i komplikuje kontrolę nad pandemią, a przede wszystkim rzuca cień na niego samego. – W życiu publicznym ludzie najbardziej pamiętają ostatnią rzecz, którą się zrobiło – mówił republikański senator Lamar Alexander z Tennessee, optujący za przekazaniem władzy.

Korespondencja z Nowego Jorku

To moment, na który w napięciu czekała większość kraju. Zazwyczaj ma on miejsce tuż po tym, jak jeden z kandydatów zostaje uznany za zwycięzcę wyborów, a ustępujący prezydent złoży mu gratulacje. Tym razem, chociaż Joe Bidena uznano za zwycięzcę 7 listopada, gratulacji nie było.

Pozostało 91% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1002
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1001
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1000
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 999
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 997