Kondycja sił zbrojnych Finlandii robi wrażenie.
– Mamy jedną z najsilniejszych armii w NATO, bardzo poważne siły rezerwy. To 800 tys. ludzi, których jesteśmy w stanie szybko postawić pod bronią. Mówimy więc o bardzo skutecznej sile odstraszania. Nie spodziewamy się natychmiastowego ataku ze strony Rosji, ale jesteśmy gotowi! – mówił pod koniec lutego w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” premier Petteri Orpo. I przyznawał, że radziłby innym krajom NATO pójść w ślady Finów, wprowadzając pobór do wojska. – Jestem bardzo dumny z tego, że 80 proc. Finów jest gotowych do obrony swojego kraju z bronią w ręku. Nasz model obrony jest więc powszechnie oceniany niezwykle wysoko – tłumaczył.
Czytaj więcej
Wojna światowa już trwa. Już czwarta z kolei. Putin i siły, które za nim stoją, chcą rewanżu po klęsce w trzeciej, zimnej wojnie – mówi Garri Kasparow, jeden z liderów rosyjskiej antyputinowskiej opozycji, mistrz świata i jeden z najwybitniejszych szachistów w historii.
Europa przywraca pobór do wojska
Finlandia obok Norwegii i Estonii była jedynym państwem wolnej Europy, który po zakończeniu zimnej wojny nie zrezygnował z obowiązkowej służby wojskowej. W ostatnim czasie jej śladem poszły inne kraje. Obowiązkową służbę wojskową wprowadziły Łotwa i Litwa. Przywróciła ją Szwecja, a Dania rozszerzyła jej zakres.
Teraz o konieczności powrotu do zlikwidowanego w 2011 roku poboru wspomina minister obrony Niemiec Boris Pistorius. Na jego polecenie 1 kwietnia zostaną przedstawione różne opcje zaradzenia chronicznemu brakowi ochotników w Bundeswehrze. Tylko w zeszłym roku z niemieckich sił zbrojnych odeszło 1,5 tys. żołnierzy, przez co szeregi wojska stopniały do 181 tys. ludzi – choć Berlin zapowiadał szybkie zwiększenie do 200 tys. Przed rozpadem ZSRR w Bundeswehrze służyło pół miliona ludzi.