– Jestem po rozmowie z amerykańskim prezydentem. Nie, nie ma bezpośredniego zagrożenia dla Polski ze strony Rosji – mówił w wywiadzie dla TVN 24 Andrzej Duda, gdy w sobotę wieczorem Biden szykował się już do odlotu do Waszyngtonu.
Przedstawiciele polskiego rządu zapowiadali przed przyjazdem amerykańskiego przywódcy grę na ostro. Chcieli raz jeszcze go przekonywać do wylansowanej kilka dni wcześniej w Kijowie przez Jarosława Kaczyńskiego idei „misji pokojowej NATO” w zachodniej Ukrainie. A także przekazania polskich MiG-29 Ukrainie, choć za pośrednictwem Amerykanów.
Czytaj więcej
– Na miłość boską, ten człowiek nie może pozostać u władzy – apel prezydenta USA definiuje działania wolnego świata na pokolenie.
Jednak w trakcie rozmów obu prezydentów te tematy zostały odłożone na bok. Tym bardziej że wcześniej Duda, dystansując się od ekipy PiS, trzeźwo zastrzegał, że polskie wojsko nie pojawi się na Ukrainie, jeśli nie będzie tam Amerykanów.
Z naszych informacji wynika, że Biden przedstawił ryzyko, jakie wiąże się ze zbytnim eskalowaniem konfliktu: postawiony pod ścianą Putin może sięgnąć do tak desperackich środków jak broń masowego rażenia.