W łagrze, w którym siedzi Nawalny, "nic o takim nie wiedzą"

„Rzeczpospolita” dodzwoniła się do łagru w którym siedzi słynny rosyjski opozycjonista.

Aktualizacja: 26.03.2021 16:27 Publikacja: 26.03.2021 11:53

W łagrze, w którym siedzi Nawalny, "nic o takim nie wiedzą"

Foto: AFP

- Nie, nic o taki nie wiemy – poinformował głos wyraźnie poirytowanej kobiety. Rozmówczyni nie chciał się przedstawić. W czasie krótkiej wymiany zdań nie wymieniła również nazwiska Aleksieja Nawalnego.

Tak jednak czynią wszyscy rosyjscy biurokraci – aż po najniższe szczeble hierarchii - za przykładem prezydenta Władimira Putina. On zazwyczaj mówi o opozycjoniście „ten pacjent” lub „berliński pacjent”.

Rozmówczyni „Rzeczpospolitej” odmówiła odpowiedzi na kolejne nasze pytania, np. czy to prawda, że w łagrze stosują niedozwoloną presję psychologiczną na więźniów. – Proszę zajść na naszą stronę internetową, tam są wszystkie informacje – powiedziała i rzuciła słuchawką.

Łagier w Pokrowie rzecz jasna nie ma własnej strony internetowej. Rozmówczyni chodziło o stronę Wydziału Federalnej Służby Więziennej obwodu włodzimierskiego (w tym obwodzie, 100 kilometrów na wschód od Moskwy, znajduje się Pokrow). Ale z niej nie dowiemy się, czy w IK 2 stosuje się nacisk na więźniów.

Formalnie łagier nazywa się IK-2, czyli Isprawitielnaja Kołonia 2 (Kolonia Poprawcza 2). Znany jest w rosyjskim środowisku prawniczym oraz kryminalnym z ostrego przestrzegania wszelkich regulaminów. Przekonał się o tym Aleksiej Nawalny, który jeszcze w Moskwie został zakwalifikowany przez służbę więzienną do grupy „skłonnych do ucieczki”. W praktyce oznacza to, że w ciągu dnia musi co dwie godziny meldować się strażnikowi.

Znacznie gorzej jest w nocy. Co godzina z głośnika w celi rozlega się głos: „Uwaga, kontrola” po czym wchodzi strażnik i budzi więźniów, sprawdzając czy są na sali. Obecność odnotowuje w specjalnym kajeciku. Cała ta procedura uniemożliwiająca więźniom sen i stosowana jest jako rodzaj psychicznej tortury - w celi bowiem znajduje się kamera monitoringu.

Nawalny jeszcze w areszcie przesyłowym zaczął skarżyć się na ostre bóle pleców. W łagrze doszło do tego drętwienie prawej nogi. Nie wiadomo, czym są spowodowane dolegliwości: czy koniecznością siedzenia z opuszczoną głową i rękoma założonymi na plecy (więźniowie tak spędzają większość dnia) czy może są to skutki ubiegłorocznego otrucia Nowiczkiem. Więzienny lekarz przepisał mu tylko dwie tabletki Ibuprofenu dziennie. Klawisze uniemożliwili nawet przekazanie karteczki, na której jeden z moskiewskich lekarzy narysował ćwiczenia jakie opozycjonista powinien wykonywać jako rehabilitację.

„Jego nie tylko nie leczą, ale realizują świadomą strategię (jak największego) podrywania jego zdrowia” – napisał na Twitterze adwokat Nawalnego Wadim Kobziew, któremu udało się uzyskać widzenie z Nawalnym.

„Demonstracyjnie nie dostawał żadnej pomocy medycznej (…) Co, oczywiście doprowadziło do komplikacji zdrowotnych i teraz stracił czucie w prawej nodze. (…) W takim tempie wkrótce potrzebne mu będą kule” – dodał.

- Nie, nic o taki nie wiemy – poinformował głos wyraźnie poirytowanej kobiety. Rozmówczyni nie chciał się przedstawić. W czasie krótkiej wymiany zdań nie wymieniła również nazwiska Aleksieja Nawalnego.

Tak jednak czynią wszyscy rosyjscy biurokraci – aż po najniższe szczeble hierarchii - za przykładem prezydenta Władimira Putina. On zazwyczaj mówi o opozycjoniście „ten pacjent” lub „berliński pacjent”.

Pozostało 85% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1002
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1001
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1000
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 999
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 997