Przywódcy Rosji, Stanów Zjednoczonych, Francji, Wielkiej Brytanii i Chin w poniedziałek wieczorem wydali wspólne oświadczenie, w którym zgodzili się co do tego, że w wojnie atomowej „nie może być zwycięzców i że nigdy nie powinna zostać rozpoczęta". W odrębnym komunikacie rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa wyjaśniała, że oświadczenie zostało sporządzone z inicjatywy Moskwy i że ma „sprzyjać zmniejszeniu napięcia międzynarodowego". Tymczasem w Moskwie trwają przygotowania do wielkiej próby tzw. triady nuklearnej. Chodzi o wyrzutnie lądowe, okręty podwodne i bombowce strategiczne, uzbrojone w pociski jądrowe.
Zmusić do dialogu
W poniedziałek przed publikacją wspólnego oświadczenia przywódców państw nuklearnych rosyjska rządowa agencja TASS poinformowała, że na początku roku Rosja przetestuje wszystkie rodzaje swoich sił atomowych w ramach ćwiczeń „Grom".
Z komunikatu wynikało, że scenariusz tych ćwiczeń może być następujący. Rosyjski okręt podwodny Floty Północnej wystrzeli międzykontynentalną rakietę balistyczną, która uderzy w poligon na Kamczatce, a okręt podwodny z Pacyfiku wystrzeli rakietę w kierunku poligonu na północy Rosji. Wystrzelone mają być też pociski z naziemnych wyrzutni oraz przetestowane bombowce strategiczne. Jak to się ma do „zmniejszenia napięcia międzynarodowego", o którym mówi rosyjski MSZ, nawiązując do oświadczenia światowych przywódców?
Czytaj więcej
Groźba wojny miała powstrzymać poszerzenie NATO. Ale na razie efekt polityki Władimira Putia jest odwrotny: granice Sojuszu mogą się zacieśnić wokół Petersburga.
– Proszę nie przywiązywać wagi do tego oświadczenia, takich oświadczeń nie brakowało w przeszłości. Ma symboliczne znaczenie, ale nie ma przełożenia w praktyce. Państwa posiadające broń nuklearną nie zamierzają się rozbrajać – mówi „Rzeczpospolitej" Igor Korotczenko, redaktor naczelny rosyjskiego czasopisma „Nacjonalna Oborona", pułkownik Sztabu Generalnego Rosji w stanie spoczynku. Twierdzi, że Moskwa testuje siły nuklearne co roku i że to nie ma związku z rozmowami Rosji z USA i NATO, zaplanowanymi na przyszły tydzień. A ważyć się będzie nie tylko los Ukrainy, ale i jedności sojuszu, bo warunki Moskwy dotyczą wschodniej flanki NATO. – Po co mielibyśmy kogoś straszyć bronią atomową? Przecież wiemy, że użycie tych sił oznaczałoby zniszczenie całej ludzkości – zaprzecza Korotczenko. Agencja TASS nie podała dokładnej daty tych najważniejszych dla Rosji ćwiczeń i zaznaczyła, że „nie posiada oficjalnego potwierdzenia tych informacji", co na łamach głównej rządowej agencji informacyjnej wygląda komicznie.