W czwartek za jego dymisją opowiedziało się 284 z 460 ukraińskich parlamentarzystów. Osiemnastu posłów rządzącej frakcji Sługa Narodu nie poparło jej, wstrzymało się lub nie przyszło na salę plenarną. Pomogły więc głosy Batkiwszczyny Julii Tymoszenko oraz dwóch innych niewielkich ugrupowań, głosujących po myśli partii władzy. Przeciwko opowiedziały się prorosyjska Opozycyjna Platforma Za Życie (OPZŻ) oraz opozycyjna Europejska Solidarność byłego prezydenta Petra Poroszenki. Nowy szef parlamentu ma być wybrany w piątek.
– Głosowaliśmy przeciwko jego dymisji nie dlatego, że popieramy Razumkowa, ale dlatego, że nie chcemy, by w naszym kraju niszczono parlamentaryzm – mówi „Rzeczpospolitej" Ołeksij Honczarenko, deputowany z Europejskiej Solidarności. – Był człowiekiem ekipy rządzącej, ale mimo wszystko starał się przestrzegać regulaminu Rady Najwyższej. A prezydent Wołodymyr Zełenski chce, by każdy bezdyskusyjnie wykonywał jego polecenia – dodaje.
Wiosną 2019 r. Razumkow był głównym doradcą – wtedy jeszcze kandydata na prezydenta – Wołodymyra Zełenskiego. Poprowadził prezydenckie ugrupowanie Sługa Narodu, zostając numerem jeden na liście wyborczej, a gdy zdobyło większość, stanął na czele parlamentu. Dlaczego na półmetku parlamentarnej kadencji stał się niepotrzebny i zaczął przeszkadzać?
W Kijowie mówią, że Razumkow „za dużo" chciał mieć do powiedzenia podczas posiedzeń prezydenckiej Rady Bezpieczeństwa i Obrony, nie przepychał wystarczająco szybko ustaw, nie poparł zamknięcia prorosyjskich stacji telewizyjnych związanych z oligarchą Wiktorem Medwedczukiem, a ostatecznie rozgniewał prezydenta, odsyłając powtórnie do Komisji Weneckiej prezydencką ustawę o oligarchach (chodzi m.in. o zakaz finansowania partii politycznych), przegłosowaną w drugim czytaniu we wrześniu pod nieobecność Razumkowa (miał koronawirusa). Podobno o tym miał ostatnio rozmawiać prezydent z liderami swojego ugrupowania. Portal Ukraińska Prawda (UP), powołując się na świadków tej rozmowy, twierdzi, że Zełenski był zbulwersowany tym, że Razumkow wcale nie musiał zwracać się z prośbą o opinię do Komisji Weneckiej, a mimo wszystko to zrobił.
Liderzy prezydenckiej partii mieli i nieco bardziej przyziemne pretensje do Razumkowa. Z relacji UP wynika, że narzekali w rozmowie z Zełenskim, że przewodniczący Rady nie pozwala „sługom narodu" parkować swoich limuzyn na wewnętrznym parkingu parlamentu, a np. Juryj Bojko (lider opozycyjnej OPZŻ) robi to bez problemu.