Z Niemiec wyruszyła właśnie w długi rejs na Pacyfik fregata „Bayern". Pojawi się także na międzynarodowych wodach Morza Południowochińskiego, które w Pekinie traktowane jest jako wyłączna własność Państwa Środka. – Nie jest jasne, czy chodzi tu wyłącznie o zademonstrowanie niemieckiej flagi wobec chińskich roszczeń czy też o kurtuazyjne wizyty niemieckiej marynarki w portach wielu państw tego regionu. W każdym razie nie na Tajwanie.
Samochody do Chin
– Zdania co do tego są podzielone, co jest wyrazem niemieckiej polityki wobec Chin, której zasadniczą cechą jest niejednoznaczność – komentował „Süddeutsche Zeitung".
W chwili gdy fregata rozpoczynała rejs, radni Ingolstadt podjęli znamienną decyzję o zaprzestaniu przez miasto współfinansowania Instytutu Konfucjusza. Sieć takich instytutów powstała w ostatnich kilkunastu latach na całym świecie, a oficjalnym ich celem jest propagowanie języka chińskiego i chińskiej kultury. Nierzadko także chińskiej propagandy państwowej. Do takiego wniosku doszli radni Ingolstadt, uznając, że stoi to w sprzeczności z wartościami demokracji. Instytut jednak nie zniknie, gdyż ma potężnego sponsora, jakim jest koncern Volkswagena, a właściwie jego społka-córka Audi mająca swą siedzibę w Ingolstadt.
„Pod koniec ery Merkel czas samochodowej polityki zagranicznej w odniesieniu do Chin minął. Zieloni, liberałowie, a także niektórzy przedstawiciele przemysłu naciskają na konfrontację" – pisał niedawno wpływowy „Manager Magazine". Jeżeli nie otwartej konfrontacji, to zdecydowanej polityki Berlina wobec Pekinu domaga się Waszyngton. Objęcie władzy przez Joe Bidena znacznie ociepliło relacje obu państw.
Zmiana, ale ostrożna
Oznaczałoby to odejście od polityki Angeli Merkel, która w relacjach z Chinami kierowała się w zasadzie interesem niemieckiej gospodarki.