- Ukraina nie może zostać przyjęta do UE, dopóki Warszawa i Kijów nie rozwiążą kwestii rzezi wołyńskiej – mówił w lipcu w Telewizji Polsat wicepremier i minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz. - Uważam, że bez zakończenia tej sprawy, bez uszanowania i upamiętnienia ofiar nie ma mowy o wejściu Ukrainy do Unii Europejskiej – stwierdził z kolei w sierpniu w rozmowie z Polskim Radiem.
Dmytro Kułeba pytany o rzeź wołyńską apelował, by „historię zostawić historykom”
Z kolei premier Donald Tusk mówił w sierpniu, że Ukraina nie będzie członkiem UE bez polskiej zgody. - Nie zamierzam upominać Ukraińców, którzy heroicznie walczą, ale będę coraz dobitniej tłumaczył, że uregulowanie trudnych spraw historycznych jest niezbędne dla dalszego rozwoju naszych relacji - stwierdził też.
Czytaj więcej
Rekonstrukcja w ukraińskim rządzie to efekt rosnących wpływów Andrieja Jermaka, szefa administracji prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego – mówił szef Ośrodka Studiów Wschodnich w podcaście „Rzecz w Tym”.
Dwie ostatnie wypowiedzi były reakcją na słowa byłego już szefa MSZ, Dmytro Kułeby, który w czasie spotkania Campus Polski, pytany o sprawę rzezi wołyńskiej i ukraińskiej zgody na ekshumację polskich ofiar zbrodni UPA odparł, aby „zostawić historię historykom”. Kułeba zrównał też rzeź wołyńską z akcją „Wisła”, czyli przymusowymi przesiedleniami Ukraińców z Polski południowo-wschodniej na polskie Ziemie Odzyskane. Kułeba stwierdził przy tym, że Ukraińcy byli wyganiania z „terytoriów ukraińskich”, choć akcja „Wisła” dotyczyła terenów znajdujących się w obecnych granicach Rzeczpospolitej.