Jak informuje agencja AFP, Natthapak Khumkad – właściciel znajdującej się w prowincji Lamphun na północy Tajlandii farmy, który hoduje krokodyle od niemal dwóch dekad – zdecydował, że zabije 125 zwierząt. Powodem jest to, że monsunowe deszcze, które we wrześniu nawiedziły kraj, uszkodziły wybiegi gadów, w związku z czym zwierzęta mogły uciec.
Czytaj więcej
Niedźwiedź, który poszukiwany był w ostatnim czasie w słowackim mieście Liptowski Mikułasz, został zastrzelony. Zwierzę raniło wcześniej pięć osób, w tym jedno dziecko.
Tajlandia: Zabito 125 krokodyli. Stwarzały zagrożenie?
Właściciel farmy, Natthapak Khumkad, hoduje krokodyle syjamskie, które na wolności krytycznie zagrożone są wyginięciem. Szacuje się, że obecnie wolno żyje jedynie około stu osobników tego gatunku. Mimo że przed laty zwierzęta te były w Azji Południowo-Wschodniej stosunkowo powszechne, to dziś występują one niemal wyłącznie w Kambodży. Gady te mogą osiągać nawet trzy metry długości.
Ze względu na powodzie, z którymi mierzy się Tajlandia, zabezpieczenia, które powstrzymywały zwierzęta przed ucieczką, mogły nie wytrzymać, a drapieżniki miały szansę wydostać się ze swoich wybiegów. Jak oceniono, stwarzałoby to poważne zagrożenie dla okolicznego bydła i ludzi, w związku z czym podjęto decyzję o uśmierceniu 125 osobników. Zwierzęta zostały porażone na śmierć prądem.
Czytaj więcej
Dwóch 54-latków, których oskarżono o uśmiercenie około 300 piskląt kormoranów i zniszczenie ponad 100 gniazd na Jeziorze Tonowskim, zostało skazanych na rok bezwzględnego pozbawienia wolności - informuje Pracownia na rzecz Wszystkich Istot.