Grupa migrantów, głównie z Afryki, udała się na obrzeża miasta autobusami opłaconymi przez rząd francuski i została tam zakwaterowała co najmniej do końca igrzysk. Choć niektórzy mieszkańcy ulic cieszyli się, że mają dach nad głową na noc, niewielu wiedziało, co ich czeka, gdy oczy świata odwrócą się od Paryża.
– To jest jak poker. Nie wiem, dokąd pójdę ani ile czasu zostanę – powiedziała Nikki, 47-letnia bezdomna paryżanka.
Władze francuskie od miesięcy likwidują obozowiska migrantów i bezdomnych przed światowym wydarzeniem sportowym, które jest ważnym momentem dla prezydenta Emmanuela Macrona w czasie zawirowań politycznych. Ale igrzyska również spotkały się z krytyką, ponieważ paryżanie narzekali na wszystko, od podwyższonych opłat za transport publiczny po wydatki rządowe na oczyszczanie Sekwany w celu umożliwienia pływania zamiast inwestowania w sieć zabezpieczeń socjalnych.
Czytaj więcej
Ceremonia otwarcia igrzysk olimpijskich w Paryżu z udziałem gwiazd estrady oraz ponad stu głów państw ma zachwycić świat i udowodnić, że tegoroczna impreza może być bezpieczna. Początek widowiska o 19.30.
Władze również spotkały się z ostrą krytyką, ponieważ przewoziły migrantów autokarem z centrum miasta, w którym odbywają się igrzyska olimpijskie, na obrzeża Paryża lub do innych obszarów. Grupy aktywistów i migranci nazwali tę praktykę formą „czystki społecznej”. Władze tłumaczą, że takie działania od dawna stosowane są w innych miastach-gospodarzach igrzysk, takich jak Rio de Janeiro w 2016 r.