– Nie będę tego komentował. Nie sądzę, by to w jakikolwiek sposób odnosiło się do Kremla – zastrzegał najwyraźniej przestraszony rzecznik rosyjskiego prezydenta.
Piosenkarka, uważana za żywą instytucję rosyjskiej kultury, napisała bowiem w sieci społecznościowej Instagram, że „jest solidarna ze swoim mężem, który życzy Rosji rozkwitu, pokoju, wolności słowa i przerwania zabijania naszych chłopców za iluzoryczne cele, co uczyniło z naszego kraju (światowego) wyrzutka”.
Dotychczas niewielu z najbardziej znanych rosyjskich artystów tak ostro krytykowało wojnę w Ukrainie i politykę Putina. Mimo iż Pugaczowa zaczynała karierę w latach 70. ubiegłego wieku, to jej popularność w Rosji jest nadal ogromna – chyba największa spośród żyjących piosenkarzy. Konto na Instagramie, gdzie opublikowała tekst, obserwuje 3,5 mln osób.
Formalnie ujęła się za swoim mężem, znanym artystą estradowym Maksimem Gałkinem, którego Ministerstwo Sprawiedliwości wpisało na poniżającą listę „zagranicznych agentów” (osób otrzymujących pieniądze z zagranicy i prowadzących działalność polityczną lub społeczną). Po wybuchu wojny Gałkin (wraz z Pugaczową) wyjechał do Izraela. Obecnie występuje za granicą przed szybko rosnącą rosyjską diasporą, złożoną z ludzi uciekających z kraju z powodu wojny. – Agent to agent – powiedział, wzruszając ramionami sam artysta na wieść o wpisaniu na listę.
Czytaj więcej
Legendarna rosyjska piosenkarka Ałła Pugaczowa zaapelowała do władz Rosji, by uznano ją za "zagranicznego agenta". Wcześniej na listę "agentów" wpisano jej męża, komika Maksima Gałkina.