Rzeczpospolita: W projekcie Earth Speakr oddaje Pan głos dzieciom, bo to one będą decydować o przyszłości świata?
Nie oddaję dzieciom głosu, one mają głosy. Raczej to kwestia głośności i kto (lub nie) ich słucha. W Earth Speakr ważne było dla mnie, żeby zrobić coś razem z dziećmi (a nie dla dzieci). Po prostu zbyt często decyzje dotyczące klimatu i przyszłości podejmuje się bez konsultacji z najbardziej zainteresowanymi przyszłością. Z samymi dziećmi. Gdy dorośli często szukają wskazań w przeszłości, dzieci rozumieją, że nasze decyzje na przyszłość trzeba oprzeć na tym, co dzieje się teraz. Najważniejsze jest zaangażowanie dzieci w kształtowanie naszej zbiorowej wizji przyszłości. To jest ich przyszłość.
Zainspirowały mnie miliony młodych ludzi w całej Europie, którzy wykazują żywe zainteresowanie dobrem naszej planety. Rozumieją, co się dzieje. Ale nie wszyscy mają możliwość podzielenia się swoimi pomysłami.
Ogólnie mówiąc, dzieci mają tyle samo czasu przed sobą, ile my mamy za sobą. Jak możemy zbudować statek, który miałby żeglować bez ich udziału? Ta praca w istocie polega na daniu dzieciom przestrzeni, w której mówiłyby o przyszłości według swych wizji i pomysłów. Praca stanie się refleksją na temat ich udziału i widzenia świata.
Mam nadzieję, że Earth Speakr będzie ekscytującym wspólnym doświadczeniem, które dzieci wypełnią własnymi unikalnymi pomysłami.