Blokada na granicy
Andrzej Korkus, prezes agencji zatrudnienia EWL, która ma teraz w Polsce ponad 5 tys. pracowników z Ukrainy, przypomina, że większość z liczącej około 1,2 mln osób imigracji zarobkowej z Ukrainy ma charakter krótkookresowy. Ukraińscy pracownicy po kilku miesiącach, gdy kończy się im termin ważności dokumentów pobytowych i dokumentów pozwalających na legalne zatrudnienie, wyjeżdżają więc do kraju, a na ich miejsce przyjeżdżają nowi.
Teraz mogą przyjechać tylko cudzoziemcy z kartą Polaka, z prawem do pracy czy pobytu w Polsce, ale przed podjęciem pracy muszą przejść 14-dniową kwarantannę. Zdaniem Cezarego Maciołka, prezesa Grupy Progres, trzeba się też liczyć z tym, że obecnie więcej pracowników ukraińskich będzie chciało wrócić do kraju ze względu na pandemię koronawirusa. – Bez wprowadzenia przepisów zapewniających ciągłość pobytu Ukraińców z każdym tygodniem ubywałoby w Polsce pracowników, bo legalnych przyjazdów do pracy już praktycznie nie będzie. Pozostają więc transfery pracowników w ramach kraju i branż – twierdzi Tomasz Dudek, dyrektor zarządzający agencji zatrudnienia Otto Work Force Polska. Dodaje, że w minioną niedzielę na polsko-ukraińskiej granicy utknęło ponad 300 pracowników z Ukrainy, których jego agencja zamierzała w tym tygodniu skierować do pracy w różnych firmach, głównie spożywczych. Mieli wymagane dokumenty, ale nie zdążyli wjechać do Polski przed wprowadzoną nagle, z soboty na niedzielę, blokadą granic.
Teraz przed podjęciem pracy muszą przejść 14-dniową kwarantannę. To oznacza dodatkowe koszty, nie wspominając o dodatkowych trudnościach – bo jak zaznacza Cezary Maciołek – właściciele kwater pracowniczych nie godzą się na organizowanie kwarantanny. Część agencji sama się więc na to decyduje. – Otwieramy teraz w Wielkopolsce 100-osobowy ośrodek do kwarantanny – informuje Krzysztof Inglot z Personnel Service, dodając, że problemem są też kolejki na granicy i wprowadzony teraz na Ukrainie zakaz kursowania rejsowych autobusów i pociągów.
Ratunek dla żywności
Nawet Ukraińcom, którzy mają w obecnych warunkach prawo przyjazdu do naszego kraju i mają już zapewnioną pracę na podstawie procedury oświadczeń, trudno jest teraz wjechać do Polski. – Są zawracani z granicy, jeśli nie mają kompletu oryginalnych dokumentów, w tym oświadczenia, bo nie wystarcza już, jak dotychczas, skan – dodaje szef Grupy Progres, która teraz zatrudnia w Polsce prawie 6 tys. pracowników z zagranicy, z czego 5,5 tys. z Ukrainy.Większość z nich pracuje w branżach, które teraz pilnie potrzebują rąk do pracy – w przetwórstwie żywności, w hurtowniach i w sklepach spożywczych czy w centrach dystrybucyjnych.
Przedstawiciele agencji zatrudnienia i organizacje pracodawców apelują też, by umożliwić składanie wniosków o legalizację pobytu i pracy dla cudzoziemców przez internet – bez konieczności dostarczania wersji papierowych do czasu zniesienia stanu zagrożenia epidemicznego. Jak przypomina Cezary Maciołek, sklepy, centra logistyczne czy zakłady, które w tych dniach zwiększają produkcję, potrzebują pilnie pracowników teraz, a nie za kilka tygodni.
Tymczasem czas oczekiwania na rejestrację oświadczeń, które umożliwiały szybkie podjęcie dorywczej pracy (albo zmianę pracodawcy w Polsce), wydłużył się do dziesięciu dni, a do tego dochodzi dwutygodniowa kwarantanna. Pracodawcy nie mogą i nie chcą tyle czekać, bo nie wiadomo, co się będzie działo za dwa–trzy tygodnie.