Dopiero w czerwcu, gdy odmrożono gospodarkę i ruszyły prace sezonowe w przemyśle, turystyce i gastronomii, agencje zatrudnienia zaczęły mówić o szybkim wzroście zapotrzebowania na pracowników sezonowych, które obecnie sięga poziomu z zeszłego roku. Nie widać tego jeszcze w najnowszych statystykach Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej dotyczących oświadczeń dla pracowników z sześciu państw naszego regionu (na czele z Ukrainą i Białorusią), którzy są objęci uproszczonymi procedurami dotyczącymi legalizacji zatrudnienia w Polsce. Widać w nich natomiast efekt lockdownu i ograniczeń w przyjazdach z zagranicy; w I półroczu urzędy pracy zarejestrowały 611,7 tys. oświadczeń dotyczących zatrudnienia pracowników ze wschodu- o 28 proc. mniej niż rok wcześniej. Tradycyjnie, największa część z nich trafiła do Ukraińców (prawie 543 tys.), choć było to 29 proc. mniej niż rok wcześniej. O 13 proc. zmniejszyła się też liczba oświadczeń dotyczących zatrudnienia Białorusinów.
Sytuacja zmieniła się w czerwcu, gdy liczba zamówień na pracowników sezonowych z zagranicy znacząco wzrosła w przemyśle. - Notujemy bardzo duże zapotrzebowanie w branży spożywczej, czyli produkcja albo przetwórstwo drobiu, mięsa, warzyw lub innych produktów. Widzimy również odmrażanie branży elektronicznej, a także bardzo mocno meblarskiej - mówił „Rzeczpospolitej” w sierpniu Tomas Bogdevic, dyrektor generalny Gremi Personal, a Ewelina Glińska–Kołodziej, dyrektorka operacyjna agencji zatrudnienia Trenkwalder, oceniała wzrost zamówień na pracowników z zagranicy na 70 proc.