Fachowiec pilnie poszukiwany

Agencje zatrudnienia ruszyły na Ukrainę, by znaleźć tam deficytowych w Polsce pracowników.

Publikacja: 30.09.2015 22:00

Fachowiec pilnie poszukiwany

Foto: Flickr

Choć na razie tylko 7 proc. polskich firm zatrudnia pracowników z zagranicy, to gotowość do ich przyjęcia rośnie. W lipcowym badaniu Work Service już 12 proc. pracodawców (a wśród dużych przedsiębiorstw aż 23 proc.) deklaruje, że w ciągu roku ma zamiar zatrudniać cudzoziemców, najchętniej Ukraińców. Dla prawie 20 proc. polskich pracodawców to Ukraina jest krajem, który najlepiej uzupełni ewentualne braki kadrowe.

– Ukraińscy pracownicy bardzo szybko aklimatyzują się w Polsce, nie mają większych problemów z językiem i pracują bardzo, bardzo wydajnie, podobnie jak Polacy na Zachodzie – twierdzi Tomasz Hanczarek, prezes Work Service, która do swoich klientów w Polsce kieruje coraz więcej pracowników z Ukrainy.

Nie tylko robotnicy

Podobny trend widać zresztą w wielu agencjach zatrudnienia, co w I półroczu tego roku przełożyło się na skokowy wzrost liczby oświadczeń polskich firm o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcom. Było ich więcej niż w całym 2014 r. Choć nadal większość ofert (dwukrotnie więcej niż przed rokiem) firmy kierowały do pracowników zajmujących się prostymi pracami, to w porównaniu z I półroczem 2014 r. dużo szybciej rósł popyt na operatorów maszyn i urządzeń (ponadczterokrotnie) na robotników przemysłowych oraz sprzedawców.

Mogą to zauważyć klienci sieci handlowych, gdzie w marketach i dyskontach kasjerzy coraz częściej mówią ze wschodnim akcentem.

Andrzej Faliński, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, twierdzi, że część Ukraińców trafia do sklepów poprzez agencje zatrudnienia, które dostarczają m.in. pracowników tymczasowych, a niektórzy zatrudniają się bezpośrednio, odpowiadając na oferty pracy. – Jeśli radzą sobie z językiem, pracują często za kasą, a jeśli nie, to znajdują zatrudnienie w magazynie albo przy półkach – wyjaśnia szef POHiD.

Ostatnia deska ratunku

– Niektóre gałęzie gospodarki, takie jak na przykład rolnictwo czy budownictwo, bez wsparcia osób z zagranicy miałyby ogromny problem ze zbiorami, wykonawstwem czy procesem produkcji. Właśnie dlatego coraz więcej firm dostrzega zalety takiego rozwiązania i decyduje się, by chętnych do pracy szukać na Wschodzie. Są oni potrzebni, szczególnie jeśli chodzi o wykonywanie tych najprostszych i dość ciężkich zajęć, których niechętnie podejmują się Polacy – twierdzi Rafa Dyla, dyrektor zarządzający agencji pracy GP People, która zatrudnia pracowników z Ukrainy, Białorusi czy Mołdawii.

Pracownicy z Ukrainy stanowią już jedną trzecią specjalistów IT w Luxoft Poland, która w swoich centrach w Krakowie i Wrocławiu zatrudnia prawie 1200 osób.

– Większość z nich przenieśliśmy do pracy w Polsce w ramach uruchomionego ponad rok temu programu zakładającego dywersyfikację lokalizacji. Mamy dość atrakcyjne przepisy dotyczące sprowadzania pracowników z krajów sąsiednich, a nasze urzędy wykazują się elastycznym podejściem do zatrudniania obywateli ze Wschodu, zwłaszcza w sektorze nowych technologii – mówi Przemysław Berendt, globalny wiceprezes Luxoft ds. marketingu, zaznaczając, że rekrutacja Ukraińców nie zmniejsza skali rekrutacji Polaków.

Niedobór talentów

Karolina Rząsa, menedżer z agencji zatrudnienia Manpower, która od czterech miesięcy prowadzi projekt rekrutacji osób z Ukrainy, wyjaśnia, że do takiej inicjatywy skłonił agencję obserwowany w kraju coraz większy niedobór talentów.

Manpower zatrudnia Ukraińców głównie na stanowiska pracowników produkcji, magazynierów. – Chętnie zatrudnialibyśmy również na stanowiska automatyków i mechaników, z miesięczną pensją 4–5 tys. zł brutto, ale problem z ich znalezieniem jest również na Ukrainie. Podobnie sytuacja wygląda z operatorami wózków widłowych, którzy mogą liczyć na stawki między 14 a 16 zł brutto za godzinę – dodaje Rząsa.

Przedstawiciele agencji zaznaczają, że zatrudniani legalnie pracownicy ze Wschodu nie są tańsi. – Ich stawki wynagrodzeń są tu takie same jak dla pracowników z Polski i w produkcji wahają się między 11 a 14 zł brutto za godzinę. Dla porównania średnia miesięczna pensja na Ukrainie za pracę tego typu wynosi 300–400 zł brutto, u nas natomiast ok. 1,8–2 tys. zł brutto – mówi menedżer z Manpower. Dodatkowo agencje załatwiają „swoim" pracownikom formalności związane z przyjazdem do Polski i zatrudnieniem, finansują często transport, zakwaterowanie, a niekiedy też wyżywienie i opiekę medyczną.

Choć na razie tylko 7 proc. polskich firm zatrudnia pracowników z zagranicy, to gotowość do ich przyjęcia rośnie. W lipcowym badaniu Work Service już 12 proc. pracodawców (a wśród dużych przedsiębiorstw aż 23 proc.) deklaruje, że w ciągu roku ma zamiar zatrudniać cudzoziemców, najchętniej Ukraińców. Dla prawie 20 proc. polskich pracodawców to Ukraina jest krajem, który najlepiej uzupełni ewentualne braki kadrowe.

– Ukraińscy pracownicy bardzo szybko aklimatyzują się w Polsce, nie mają większych problemów z językiem i pracują bardzo, bardzo wydajnie, podobnie jak Polacy na Zachodzie – twierdzi Tomasz Hanczarek, prezes Work Service, która do swoich klientów w Polsce kieruje coraz więcej pracowników z Ukrainy.

Pozostało 83% artykułu
Rynek pracy
Boom na złote rączki. Terminy sięgają miesiąca
Rynek pracy
Pomimo szturmu na oferty pracy firmom wciąż trudno o talenty
Rynek pracy
Brakuje pracowników w Królewcu. Rosja sięga po Hindusów
Rynek pracy
Jakich pracowników potrzebują firmy w Polsce
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rynek pracy
Płace rosną, ale kosztem miejsc pracy