Choć na razie tylko 7 proc. polskich firm zatrudnia pracowników z zagranicy, to gotowość do ich przyjęcia rośnie. W lipcowym badaniu Work Service już 12 proc. pracodawców (a wśród dużych przedsiębiorstw aż 23 proc.) deklaruje, że w ciągu roku ma zamiar zatrudniać cudzoziemców, najchętniej Ukraińców. Dla prawie 20 proc. polskich pracodawców to Ukraina jest krajem, który najlepiej uzupełni ewentualne braki kadrowe.
– Ukraińscy pracownicy bardzo szybko aklimatyzują się w Polsce, nie mają większych problemów z językiem i pracują bardzo, bardzo wydajnie, podobnie jak Polacy na Zachodzie – twierdzi Tomasz Hanczarek, prezes Work Service, która do swoich klientów w Polsce kieruje coraz więcej pracowników z Ukrainy.
Nie tylko robotnicy
Podobny trend widać zresztą w wielu agencjach zatrudnienia, co w I półroczu tego roku przełożyło się na skokowy wzrost liczby oświadczeń polskich firm o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcom. Było ich więcej niż w całym 2014 r. Choć nadal większość ofert (dwukrotnie więcej niż przed rokiem) firmy kierowały do pracowników zajmujących się prostymi pracami, to w porównaniu z I półroczem 2014 r. dużo szybciej rósł popyt na operatorów maszyn i urządzeń (ponadczterokrotnie) na robotników przemysłowych oraz sprzedawców.
Mogą to zauważyć klienci sieci handlowych, gdzie w marketach i dyskontach kasjerzy coraz częściej mówią ze wschodnim akcentem.
Andrzej Faliński, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, twierdzi, że część Ukraińców trafia do sklepów poprzez agencje zatrudnienia, które dostarczają m.in. pracowników tymczasowych, a niektórzy zatrudniają się bezpośrednio, odpowiadając na oferty pracy. – Jeśli radzą sobie z językiem, pracują często za kasą, a jeśli nie, to znajdują zatrudnienie w magazynie albo przy półkach – wyjaśnia szef POHiD.