Dla osób, którzy zmieniły pracę w czasach gorączki rekrutacyjnej z przełomu lat 2021 i 2022, a teraz ponownie próbują to zrobić, zmiana może być szokująca. Szczególnie w przypadku specjalistów IT, na czele z programistami, którzy jeszcze przed dwoma laty opędzali się od rekruterów.
– Minęły już czasy boomu rekrutacyjnego po pandemii, kiedy o wykwalifikowanych pracowników bardzo mocno konkurowano, a co za tym idzie rekrutowano bardzo szybko, starając się pozyskać ich jak najwięcej – podkreśla Paweł Godlewski, kierujący zespołem Legal & Business Advisory w firmie rekrutacyjnej HRK. Widoczny w latach 2023 i 2024 spadek liczby rekrutacji spowodował, że kandydaci sami chętniej i częściej aplikują na ogłoszenia o pracę.
Czytaj więcej
Gospodarka rośnie, a stopa bezrobocia utrzymuje się na niskim poziomie. Ale zapotrzebowanie na nowych pracowników jest niewielkie, a procesy rekrutacyjne trwają coraz dłużej.
Rekrutacje trwają długo. Ostrożni pracodawcy
Z kolei pracodawcy, mając większy wybór kandydatów, mogą sobie pozwolić na ich bardziej szczegółowe prześwietlanie i sprawdzanie. Tak naprawdę są do tego zmuszeni, bo wobec silnej presji na koszty, firmy nie chcą ryzykować rekrutacyjnych błędów i pochopnego zatrudnienia kogoś, kto się nie sprawdzi albo szybko odejdzie. Zdaniem Godlewskiego ten trend widać szczególnie w branży IT, ale też w doradztwie, usługach prawnych czy finansowych.