Do grupy dużych amerykańskich firm, które ogłosiły powrót do stałej pracy w biurach, dołączył ostatnio kurierski gigant UPS. Już wcześniej zrobiły to Tesla, znane banki inwestycyjne JPMorgan i Goldman Sachs (tłumacząc się presją dyrektorów sfrustrowanychpustymi biurami) oraz koncern lotniczy Boeing.
Jak jednak zaznacza „The Wall Street Journal”, silna wśród prezesów i dyrektorów firm presja na zaludnianie biur zderza się z równie silnym oporem pracowników. Ten opór sprawił, że w USA odsetek spółek należących do „klubu pięciu dni” skurczył się pod koniec zeszłego roku do 38 proc. z 49 proc. na początku 2023 r. – ocenia spółka Scoop Technologies, która monitoruje powroty do biur.
Biurowa kreatywność
Firmom trudno ignorować dane, jakie pokazał np. niedawny raport Gartnera dowodzący, że rygorystyczna polityka powrotu do biur prowadzi do utraty pracowników – szczególnie kobiet, milenialsów (30–40 latków), a także firmowych talentów, które wymóg stałej obecności w biurze odbierają jako wyraz braku zaufania i bez problemu znajdą nową, bardziej elastyczną pracę.
Nic więc dziwnego, że według danych Scoop Technologies 82 proc. firm z listy Fortune 500 oferuje pracownikom pewien zakres swobody wyboru miejsca pracy. Nawet jeśli większość menedżerów sceptycznie podchodzi do zdalnej pracy, to kolejne badania wytrąciły im z rąk argument wyższej produktywności w biurach. Znaleźli więc inny – teraz chodzi o kreatywność i innowacyjność, którą ma pobudzać praca w firmowym open spasie. Wprawdzie niewiele biur było przed pandemią centrami innowacji, ale jest faktem, że home office nie ułatwia wymiany pomysłów, pracy zespołowej ani wdrażania w obowiązki nowych, w tym zwłaszcza początkujących pracowników.