Do trendu powrotów do pracy z biura, zamiast z domu dołącza Zoom, czyli firma, która napędzała w czasie pandemii rewolucję pracy zdalnej. Koncern, zdając sobie sprawę ze sprzeciwu pracowników, zdecydował się na wymuszenie „podejścia hybrydowego” dla osób mieszkających w pobliżu biura. Dla pracowników Zooma oznacza to, że muszą dojeżdżać do pracy dwa dni w tygodniu, bo zdaniem firmy jest to „najbardziej efektywne” dla utrzymania w działaniu jej usług wideokonferencji.
Czytaj więcej
Czterech na pięciu Polaków jest zadowolonych ze swego poziomu równowagi między życiem prywatnym i zawodowym, a prawie co trzeci odczuł jej poprawę w ciągu ostatniego roku. Daleko nam jednak do rekordzistów w Europie.
- Jako firma jesteśmy w lepszej pozycji do wykorzystywania własnych technologii i wprowadzania innowacji i wspierania naszych globalnych klientów. Będziemy nadal wykorzystywać całą platformę Zoom, by zapewnić łączność i wydajną pracę naszym pracownikom – zapewnił Zoom w oświadczeniu cytowanym przez CNN.
Zoom dołączył do wielu korporacji, które w ostatnich miesiącach wymuszają na pracownikach powroty do biur, choćby na parę dni w tygodniu. Na podobny krok zdecydowały się Google, Amazon czy Salesforce. Ograniczyły się jednak do ściągnięcia pracowników na tradycyjny tryb pracy z uwagi na sprzeciw – ludzie przyzwyczaili się do elastyczności z ery pandemii i nie chcą z niej rezygnować. Niektóre firmy robią wszystko, by zdusić taki opór – należące do Elona Muska firmy (np. X, dawniej Twitter) wymusiły powrót do biura, stawiając pracowników przed wyborem – albo praca z biura albo zwolnienie.
Przy okazji Zoom mierzy się z problemami, bo popyt na usługi firmy maleje po gwałtownym wzroście w czasie boomu na pracę zdalną. W lutym 2023 roku firma zwolniła około 15 procent personelu (blisko 1300 osób), a w odruchu solidarności, najwyższa kadra kierownicza obniżyła sobie pensje o 20 procent i zrezygnowała z premii za rok 2023.