Według szacunków GUS w październiku deweloperzy ruszyli z budową 7,1 tys. mieszkań, o 44 proc. mniej niż rok wcześniej. To czwarty miesiąc z rzędu, kiedy statystyki utrzymują się na niskim poziomie. W skali dziesięciu miesięcy ruszyła budowa 101 tys. lokali, o 28 proc. mniej niż w 2021 r. i 4 proc. mniej niż w osłabionym pandemią 2020 r.
W październiku zauważalne było też spowolnienie, jeśli chodzi o pozwolenia na budowę. Firmy dostały zielone światło na postawienie 13,9 tys. lokali, o 17,5 proc. mniej niż rok wcześniej. W ciągu dziesięciu miesięcy deweloperzy zgromadzili pozwolenia na budowę 161 tys. mieszkań – to o 1,6 proc. więcej niż rok wcześniej.
Także Kowalscy wstrzymują się z budowami: w październiku rozpoczęto budowę 6,2 tys. domów, o 33 proc. mniej niż rok wcześniej i 12 proc. mniej niż we wrześniu.
Czytaj więcej
Wysokie koszty finansowania dławią popyt klientów indywidualnych i instytucjonalnych. Budowniczowie mieszkań przechodzą w stan czuwania.
Zdaniem Bartosza Turka, głównego analityka HRE Investments, trzeba się liczyć z tym, że oferta w biurach sprzedaży deweloperów będzie coraz bardziej przebrana. – Czas pokaże, czy taki scenariusz nas czeka. Bez wątpienia sprzyja temu ograniczenie skali rozpoczynanych inwestycji. Popyt na mieszkania może zaś rosnąć, jeśli RPP pozostanie wstrzemięźliwa w kontekście dalszych podwyżek stóp, a za to banki będą coraz aktywniej zabiegały o uszczuplone grono klientów, jeśli utrzymają się zwyżki wynagrodzeń, a rosnące stawki za wynajem sprzyjać będą inwestowaniu w mieszkania. Ryzykiem dla takiego scenariusza są dalsze skokowe zwyżki stóp procentowych oraz skutki recesji znacznie gorszej niż ta, która wynika z aktualnych prognoz – mówi Turek.