„W 1995 roku Umberto Eco wygłosił słynny wykład o »wiecznym faszyzmie«, wskazując na 14 jego cech kluczowych. Podkreślmy, podobnie jak Eco, uważamy, że największym zagrożeniem jest to, że niedemokratyczne reżimy objawiają się najpierw w dość niegroźnej formie" – pisali choćby ostatnio w „Rzeczpospolitej" Władysław Frasyniuk i Radosław Markowski.
Nie podejmuję się przewidzieć przyszłości ani zajrzeć do umysłów działaczy dobrej zmiany. Być może się tam komuś roi złapanie opozycji za twarz i autorytarne rządy, ale paralele z faszyzmem sprawiają na mnie wrażenie mylnej diagnozy.
Włochy u progu faszyzmu są krajem wyniszczonym po wojnie, sfrustrowanym jej wynikiem („kalekie zwycięstwo"), wstrząsanym strajkami. To naprawdę nie jest krajobraz współczesnej Polski.
Różnica wieku – Benito Mussolini, sięgając po władzę, nie ma jeszcze 40 lat. Lider PiS zbliża się dziś do siedemdziesiątki.
Rodzącemu się reżimowi faszystowskiemu nie wiążą rąk międzynarodowe zobowiązania, a jego propagandy od pewnego momentu nic nie jest w stanie zrównoważyć. Gdzież to porównywać z Polską epoki wszechobecnego internetu, mocno osadzoną w UE?