Apel o to, by białostocka Prokuratura Regionalna, która od ponad półtora roku prowadzi śledztwo po zawiadomieniu CBA o nieprawidłowościach w oświadczeniach majątkowych Mariana Banasia, opublikowała zgromadzony materiał dowodowy, wystosował w poniedziałek na Twitterze sam prezes NIK. Jednak jak ustaliła „Rzeczpospolita", prokurator krajowy Bogdan Święczkowski nie skorzysta z wyjątkowego uprawnienia (daje mu taką możliwość art. 12 prawa o prokuraturze z 2016 r.) i nie opublikuje zgromadzonego materiału dotyczącego majątku prezesa NIK. Dlaczego?
Nie ten etap
Biuro prasowe Prokuratury Krajowej oficjalnie odpowiada nam, że „Kwestię dostępu do akt toczącego się postępowania przygotowawczego regulują przepisy kodeksu postępowania karnego. Na tym etapie dobro prowadzonego śledztwa uniemożliwia przekazanie opinii publicznej szerszych informacji o sprawie". Prokuratura nie odniosła się jednak do kwestii art. 12.
– Prezes NIK podejmuje teraz różne medialne akcje i jest w tym bardzo aktywny. Śledztwo toczy się swoim trybem, ma wiele wątków i nie będziemy tylko dlatego, że Banaś tego chce, publicznie mówić o tym, co w tym śledztwie zostało zgromadzone – słyszymy od naszego rozmówcy z kręgów prokuratorskich.
W sprawach wzbudzających zainteresowanie opinii publicznej taką decyzję może podjąć prokurator. Tak jak miesiąc temu, kiedy minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro zapowiedział, że ujawni materiał dowodowy dotyczący ekspolityka PO Sławomira Nowaka podejrzanego o korupcję. Wszystko wskazuje na to, że po korzystnej dla prokuratury decyzji sądu w kwestii powrotu do aresztu podejrzanego nie ma już powodu, by akta ujawnić.
Banaś jest zniecierpliwiony postępowaniem, tym bardziej że rykoszetem dostaje również jego najbliższa rodzina. „Ogromne siły i środki zaangażowane zostały w jednym celu: zebrania haków na mnie i moją rodzinę" – pisze Banaś na TT.