Polityczny świat zelektryzowała na dobre wypowiedź wicepremiera i lidera partii Porozumienie Jarosława Gowina sprzed kilku dni. – To prawda, że uważamy w ramach obozu Zjednoczonej Prawicy, że skoro wszystkie kluby parlamentarne de facto są koalicjami – bo różne partie są w obozie Lewicy, Koalicji Obywatelskiej – to sprawiedliwe i uczciwe wobec wyborców jest dzielenie subwencji proporcjonalnie do liczby posłów, których wprowadziły poszczególne partie – stwierdził w Polsat News 20 stycznia. Jak dodał, projekt ustawy wkrótce trafi do parlamentu.
To efekt porozumień koalicyjnych i nowej umowy, która została podpisana w ubiegłym roku między partiami Zjednoczonej Prawicy – PiS, Solidarnej Polski i Porozumienia. Koalicjanci Jarosława Kaczyńskiego do tej pory startowali i dostawali się do Sejmu z list PiS, co oznaczało, że ich partie nie mogły liczyć na subwencje. Zjednoczona Prawica nie była nigdy komitetem koalicyjnym. Zmiana ustawy oznaczałaby, że wzmocnione do poziomu 18 posłów partie Gowina i Ziobry mogłyby liczyć na znaczące fundusze na dalszą działalność.
O szykowanym projekcie ustawy jako pierwszy napisał tygodnik „Wprost", chociaż informacje o zmianach sposobu finansowania pojawiły się już przy okazji negocjacji umowy koalicyjnej Zjednoczonej Prawicy w ubiegłym roku. WP.pl szacowała kilka tygodni temu, że po 2 mln złotych mogłoby w nowej sytuacji trafić na konta Solidarnej Polski i Porozumienia.
Dlatego jeśli ta zmiana wejdzie w życie, może długofalowo zmienić polityczny układ sił. Jak przyznają nasi rozmówcy z różnych stron politycznego sporu, umocni to pozycję mniejszych partii, które obecnie tworzą nieformalne koalicje z większymi podmiotami. Dotyczy to zarówno Zjednoczonej Prawicy, jak i zróżnicowanej opozycji. – To bardziej wzmocni słabsze podmioty, niż osłabi te silniejsze, które i tak dysponują znacznymi środkami z systemu finansowania publicznego. Dla mniejszych partii to duża różnica – twierdzi jeden z naszych rozmówców. – Projekt wyrówna pole gry – mówi nam inny polityk z zaplecza. Mniejsze podmioty zyskają samodzielność finansową.
Gra toczy się o niebagatelne kwoty. Wysokość rocznej subwencji dla PiS po październikowych wyborach będzie wynosić ponad 23 mln złotych, dla PO – blisko 20 mln złotych. Dla SLD – 11 mln, PSL – ponad 8 mln. I na przykład zgodnie z obowiązującymi teraz zasadami całość kwoty dla PiS trafia na Nowogrodzką. Po nowelizacji będzie inaczej.