Gdy przed niespełna dwoma laty po raz pierwszy użyłem na łamach „Rz” terminu „hybrydowej dyktatury” na określenie tego, co może Polskę czekać w najbliższej przyszłości, nie przypuszczałem, że stanie się to tak szybko i w tak oczywisty sposób. Ale dziś nie ma wątpliwości, że nasze państwo nie ma już charakteru demokracji, zwłaszcza demokracji liberalnej, ale że jest formą pośrednią w drodze do pełnej autokracji. Ową formą jest właśnie hybrydowa dyktatura, a ewentualna reelekcja Andrzeja Dudy spetryfikuje ten system.
W jednych rękach
Popatrzmy z pewnym dystansem na to, co dzieje się w Polsce. Trybunał Konstytucyjny jest narzędziem w rękach partii rządzącej, a jej prezes została publicznie określona przez Jarosława Kaczyńskiego jako odkrycie towarzyskie i często organizuje dla niego prywatne kolacje. Szefem prokuratury jest polityk znany z tego, że nie waha się przed skrajnym upartyjnieniem jej działań, czego dowody dostarcza, nakazując umarzanie śledztw niekorzystnych dla władzy. Prezesem NIK jest osoba, której kwalifikacje moralne predysponują ją co najwyżej do prowadzenia hoteli na godziny.
Sąd Najwyższy za chwilę zostanie przejęty przez PiS, a w jego izbie rozstrzygającej o ważności wyborów już teraz zasiadają ludzie wybrani przez obecną władzę i w dużej mierze jej oddani. Służby specjalne i policja są nadzorowane przez wiceprezesa PiS skazanego w przeszłości za nadużywanie władzy.
Sejm stał się maszynką do przeforsowywania ustaw rządowych, co zresztą czyni z pogwałceniem wszelkich zasad, ale także przepisów, dobrej legislacji, konstytucyjnych terminów, a nawet przepisów regulaminu Sejmu. Prawa posłów opozycji są systematycznie łamane, a oni sami często są niedopuszczani do obrad, a nawet fizycznie nękani przez straż marszałkowską. Sądy kontroluje Krajowa Rada Sądownictwa, wybrana bezprawnie, a większość jej członków jest posłusznymi wykonawcami poleceń płynących z siedziby partii rządzącej. Media państwowe stały się narzędziem uprawiania tępej i brutalnej propagandy obozu władzy, a jej funkcjonariusze nawet nie ukrywają, że są żołnierzami posłusznymi rozkazom Jarosława Kaczyńskiego. Ten ostatni jawnie i ostentacyjnie łamie prawo, organizuje uroczystości z naruszeniem obowiązujących przepisów, wjeżdża na zamknięte cmentarze czy na Wawel – a wszystko to w otoczeniu i przy ochronie ze strony policji i wojska.
Interes własny
Przygotowania do przeprowadzenia wyborów wyostrzyły to, co było znane od dłuższego czasu, bowiem presja czasowa spowodowała, że wola prezesa PiS musi być zrealizowana z tak ewidentnym naruszeniem prawa i w poczuciu całkowitej bezkarności, że uwypukliła tylko to, co zostało opisane powyżej. Bo jeśli na polecenie premiera drukuje się w prywatnej firmie karty do głosowania, wymusza na Poczcie Polskiej przygotowania do ich rozniesienia, pozbawia się PKW jakiegokolwiek wpływu na proces wyborczy, a wszystko to dzieje się w sytuacji procedowania jeszcze w Senacie odpowiedniej ustawy, to proces ten z całą ostrością pokazuje, jak dalece niedemokratyczny jest nasz obecny system.