Jak informują czeskie media, we wtorek prezydent Czech z okazji amerykańskiego Dnia Niepodległości złożył wizytę w rezydencji ambasadora USA w Pradze. Przed wygłoszeniem krótkiego wystąpienia w języku angielskim ostrzegał, że "będzie niegrzeczny".
Milos Zeman ocenił, że społeczeństwa Czech i Stanów Zjednoczonych stoją obecnie w obliczu ataków na niezależność swych obywateli. - Nie możemy zignorować tego niebezpieczeństwa, musimy stawić mu czoła - przekonywał.
Prezydent krytycznie wypowiedział się na temat związanych z protestami Black Lives Matter zamieszek na ulicach, palenia samochodów i niszczenia pomników w obu państwach.
Polityk podkreślił, że przybył do ambasady Stanów Zjednoczonych jako niezależny obywatel i jako przyjaciel USA. - Uważam, że slogan Black Lives Matter (życie czarnych ma znaczenie - red.) jest rasistowskie, ponieważ każde życie ma znaczenie - powiedział.
Prezydent dodał, że firmy w USA i Czechach muszą zachować swobodę w formułowaniu opinii, a także zdrowy rozsądek. - To samo dotyczy tzw. liderów opinii - zaznaczył Zeman. Podkreślił, że nie potrzebuje "nowych wielkich braci", którzy będą mu mówić, jakie wartości ma wyznawać.