W sobotę bez dalszego biegu Sąd Najwyższy pozostawił protest wyborczy złożony w połowie lipca przez pełnomocnika komitetu wyborczego kandydata Koalicji Obywatelskiej. Prezydent Warszawy, wiceprzewodniczący PO Rafał Trzaskowski w walce o Pałac Prezydencki w drugiej turze wyborów przegrał z urzędującym prezydentem Andrzejem Dudą.
SN uznał, że protest w części wykraczał poza granice zakreślone w Kodeksie wyborczym, a w części wnoszący go nie wskazali dowodów na formułowane przez siebie zarzuty, co, zgodnie z Kodeksem wyborczym, powinni byli zrobić.
O decyzję Sądu Najwyższego sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej był pytany przez Michała Kolankę.
- Jestem bardzo zaskoczony tym, co zrobił Sąd Najwyższy. Jestem zaskoczony, że protest komitetu głównego kandydata został pozostawiony bez merytorycznego rozpatrzenia, bo to o to chodzi tak naprawdę - powiedział poseł Marcin Kierwiński.
Jego zdaniem wniosek był "doskonale udokumentowany" i pokazywał "całą skalę nieuczciwości tych wyborów". - Więc jestem zaskoczony, że taką decyzję podjął Sąd Najwyższy. Ale z drugiej strony, jak przypomnę sobie to, co my wszyscy mówiliśmy, ja także mówiłem, ostrzegając przed upolitycznieniem Sądu Najwyższego, ostrzegając przed tym, że kwestią ważności bądź braku ważności wyborów będzie zajmować się specjalnie powołana do tego izba, na czele której stoi koleżanka pana prezydenta Dudy, pana ministra Ziobry, to wiem, że te ostrzeżenia nie były wtedy rzucane na wiatr, wiem, że wtedy niedobrze się stało, że nikt tych ostrzeżeń nie słuchał - dodał Kierwiński.