- Szedłem do polityki po to, aby pokazać, ze polityka nie jest o politykach i ich problemach, tylko rozwiązywaniu realnych problemów, które są na stole. Będę kandydował w wyborach - zapowiedział Hołownia.
Na pytanie o czym mówiłby 6 sierpnia w orędziu po zaprzysiężeniu na prezydenta złożonym przez Zgromadzeniem Narodowym, gdyby wygrał wybory prezydenckie, Hołownia odparł, że skupiłby się na hasłach o których mówił w kampanii wyborczej.
- Mówiłbym, że możemy mieć Polskę, która nie zabija się z powodów, które podsuwają politycy lub komentatorzy. Hasłem przewodnim byłoby pewnie hasło "zapraszamy do pokoju". W Polsce 2050 będziemy uruchamiać projekt, w którym będziemy zachęcali do zapraszania do siebie osób, które w wyborach głosowały na kogoś innego - tłumaczył Hołownia.
Mówiąc o prezydencie Andrzeju Dudzie Hołownia stwierdził, że miał on "pięć lat na to, aby pokazać, że jest prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej", ale nie wykorzystał tej szansy. - W sensie prawnym nim będzie, ale w sensie faktycznym będzie prezydentem PiS - ocenił Hołownia.