– Nie wiem dokładnie, co się stało. Ale myślę, że to tragiczne, straszne i nie powinno się zdarzyć – powiedział amerykański przywódca o otruciu Aleksieja Nawalnego.
– To ciekawe, że wszyscy zawsze wspominają Rosję. Nie mam nic przeciwko temu, ale myślę, że w tej chwili prawdopodobnie Chiny są państwem, o którym powinniśmy mówić o wiele więcej – dodał jednak. Nie potępił też Kremla i nie wsparł Niemców.
Niemcy poparła za to Wielka Brytania, która dwa lata temu również zetknęła się z rosyjskim nowiczokiem. – Użycie broni chemicznej w takim kontekście (ataku na lidera opozycji – red.) jest zwykłą gangsterką, a Rosja ponosi odpowiedzialność za to, by nigdy jej nie używać i by nikt inny jej nie użył – powiedział brytyjski minister spraw zagranicznych Dominic Raab.
Odpowiedzialność nakłada na Rosję obowiązująca od 1997 r. międzynarodowa konwencja o zakazie broni chemicznej – nowiczok nie jest bowiem trucizną, lecz bronią chemiczną. W 2017 r. Kreml uroczyście poinformował, że ostatecznie zlikwidował wszystkie swoje zasoby tej broni. Ale rok później na terenie Wielkiej Brytanii agenci rosyjskiego wywiadu wojskowego użyli nowiczoka, o którego istnieniu nikt wcześniej nie wiedział.
Londynowi nie udało się skierować sprawy otrucia Siergieja Skripala i jego córki do Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej (która nadzoruje wykonanie konwencji) właśnie z powodu nieuwzględnienia tego rodzaju broni w traktacie. Ale organizacja naprawiła błąd w 2019 r. i teraz Niemcy mogą się do niej zwrócić w sprawie otrucia Nawalnego, co już sugeruje Berlin. Eksperci przestrzegają jednak, że Kreml jest mistrzem w tego rodzaju procedurach (czego dowodem ciągnący się proces w sprawie zestrzelenia malezyjskiego Boeinga nad wschodnią Ukrainą) i ewentualny spór w organizacji o użycie broni chemicznej może trwać lata i nie dać żadnego rezultatu.