Biden grozi Birmie sankcjami. "Będziemy bronić demokracji"

Prezydent USA Joe Biden zagroził przywróceniem sankcji wobec Birmy, w której władzę przejęła armia.

Publikacja: 01.02.2021 19:54

Biden grozi Birmie sankcjami. "Będziemy bronić demokracji"

Foto: AFP

zew

Przejęcie przez wojsko władzy w Birmie, zatrzymanie Aung San Suu Kyi i innych przedstawicieli władz cywilnych oraz wprowadzenie stanu wyjątkowego to bezpośredni atak na proces demokratyzacji tego kraju oraz na zasady praworządności - oświadczył prezydent Stanów Zjednoczonych.

Dowiedz się więcej:
Armia przejmuje władzę w Birmie. Premier aresztowana
Zachód potępia wojskowy zamach stanu w Birmie

Joe Biden ocenił, że w demokracji siłą nigdy nie powinno się próbować unieważnić wyniku wiarygodnych wyborów. Zdaniem prezydenta, uszanowany powinien być postęp mieszkańców Birmy, którzy przez ostatnią dekadę "pracowali nad stworzeniem wyborów, władzy cywilnej i pokojowego przekazania władzy".

Według Bidena, społeczność międzynarodowa powinna jednogłośnie wywrzeć presję na birmańskie wojsko, by natychmiast zrzekło się ono przejętej władzy oraz by zatrzymani przywódcy kraju zostali uwolnieni.

"W ostatniej dekadzie Stany Zjednoczone zdjęły sankcje nałożone na Birmę na podstawie postępu w kierunku demokratyzacji. Odwrócenie tego postępu będzie wymagało natychmiastowego przeglądu naszych przepisów, a następnie podjęcia odpowiednich kroków" - oświadczył Joe Biden.

Prezydent zadeklarował, że Stany Zjednoczone będą "bronić demokracji wszędzie tam, gdzie jest ona atakowana".

W poniedziałek birmańska armia przejęła władzę w kraju przekazując ją dowódcy sił zbrojnych. Wcześniej w Birmie (Mjanmie) aresztowano premier Aung San Suu Kyi i innych cywilnych przywódców kraju. W orędziu wyemitowanym w kontrolowanej przez armię telewizji poinformowano o zatrzymaniu cywilnych przywódców kraju w reakcji na fałszerstwa wyborcze. Ogłoszono też wprowadzenie w kraju stanu wyjątkowego.

W wyborach z 8 listopada Narodowa Liga na rzecz Demokracji (NLD), partia rządzącej krajem Suu Kui, zdobyła 83 proc. głosów. Armia twierdzi jednak, że w czasie wyborów doszło do licznych fałszerstw - mowa o ponad 10,5 mln przypadków nieprawidłowości.

Sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres nazwał rozwój sytuacji w Birmie "poważnym ciosem dla reform demokratycznych".

Rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki oświadczyła z kolei, że USA sprzeciwiają się próbom zmiany wyniku wyborów i "podejmą akcję przeciwko odpowiedzialnym za to, jeśli nie wycofają się ze swoich kroków".

Kraje Azji Południowo-Wschodniej - Tajlandia, Kambodża i Filipiny - podkreśliły, że sytuacja w Birmie jest wewnętrzną sprawą tego kraju.

Przejęcie przez wojsko władzy w Birmie, zatrzymanie Aung San Suu Kyi i innych przedstawicieli władz cywilnych oraz wprowadzenie stanu wyjątkowego to bezpośredni atak na proces demokratyzacji tego kraju oraz na zasady praworządności - oświadczył prezydent Stanów Zjednoczonych.

Dowiedz się więcej:
Armia przejmuje władzę w Birmie. Premier aresztowana
Zachód potępia wojskowy zamach stanu w Birmie

Pozostało 84% artykułu
Polityka
Wskazany przez Trumpa kandydat na prokuratora generalnego rezygnuje
Polityka
Anna Słojewska: Europejski nurt skręca w prawo
Polityka
Dlaczego Donald Trump jest syjonistą? „Za wsparciem USA dla Izraela stoi lobby, ale nie żydowskie”
Polityka
Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania Beniamina Netanjahu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus prosto ze szczytu G20 trafił do szpitala