Wybory w Izraelu. Netanjahu liczy na wdzięczność obywateli

Izraelska polityka komplikuje się coraz bardziej i to za sprawą premiera.

Aktualizacja: 23.03.2021 05:07 Publikacja: 22.03.2021 17:46

Plakaty wyborcze w Jerozolimie dwóch głównych rywali w walce o stanowisko premiera: obecnego szefa r

Plakaty wyborcze w Jerozolimie dwóch głównych rywali w walce o stanowisko premiera: obecnego szefa rządu Beniamina Netanjahu (z lewej) i Jaira Lapida, który stoi na czele najsilniejszego w sondażach ugrupowania opozycji, centrowego

Foto: AFP

Stawką wtorkowych wyborów do Knesetu, czwartych od 2019 r., jest przełamanie dwuletniego impasu politycznego uniemożliwiającego utworzenie stabilnego rządu. Sam rządzący od 2009 r. premier Beniamin Netanjahu walczy nie tylko o utrzymanie stanowiska, ale także o wolność, w dosłownym znaczeniu. Toczy się przeciwko niemu proces w sprawach korupcyjnych, co skończyć się może więzieniem.

Uchronić go może zdobycie przez jego Likud oraz partie koalicyjne stabilnej większości parlamentarnej. Umożliwiłoby to premierowi przegłosowanie immunitetu zwalniającego go od odpowiedzialności karnej, przynajmniej na kolejną kadencję.

Nowi rywale

Sądząc po sondażach, taki scenariusz jest mało prawdopodobny. Wprawdzie Likud może liczyć na około 30 ze 120 miejsc w Knesecie, ale sojusznicy w postaci partii religijnych i ugrupowań nacjonalistycznych i prawicowych mogą nie uzyskać 31 mandatów zapewniających większość rządową. Podobnie wygląda sytuacja po stronie opozycji.

Nie odgrywa już tam żadnej roli Benny Gantz i jego ugrupowanie Niebiesko-Biali, tworzący po wyborach sprzed roku obecną koalicję rządową z Likudem oraz blokiem partii prawicowych i religijnych. Rozpadła się w grudniu ubiegłego roku na tle sporu o kształt budżetu z inicjatywy premiera.

Gdyby funkcjonowała nadal, Gantz musiałby, na podstawie porozumienia o rotacji na stanowisku szefa rządu, przejąć stanowisko premiera w listopadzie tego roku. Stracił jednak wyborców, którzy nie mogli mu wybaczyć, że wbrew zapowiedziom zawarł pakt koalicyjny z Netanjahu.

Najpoważniejszym rywalem premiera jest obecnie Yair Lapid, w przeszłości dziennikarz i minister, przywódca największej w opozycji centrowej liberalnej partii Jesz Atid (Jest Przyszłość) mogącej liczyć na 18–20 mandatów.

Ważnymi liderami opozycji są także Gideon Saar, były minister spraw wewnętrznych, i Naftali Bennett, były minister obrony w rządzie Netanjahu. Sondaże dają ich partiom osiem–dziesięć miejsc w Knesecie.

Wybory odbywają się w warunkach, gdy zniesiona już została zdecydowana większość dotkliwych restrykcji covidowych. Było to możliwe w sytuacji, gdy zaszczepiona została już większość społeczeństwa. Netanjahu liczy więc, że powrót do normalności przełoży się na wynik wyborów.

Pejzaż po lockdownie

– Wykorzystując osobiste kontakty, przyczynił się wprawdzie do zapewniania wystarczającej liczby dawek szczepionek Pfizera, ale prawdą jest, że koncern potraktował Izrael jako swego rodzaju laboratorium, otrzymując w zamian szczegółowe raporty o skutkach szczepień – mówi „Rzeczpospolitej" Avi Scharf, szef serwisu online krytycznego wobec premiera dziennika „Haarec".

Przypomina, że w wyniku pandemii zmarło ponad 6 tys. osób. Proporcjonalnie jest to wprawdzie dwa razy mniej niż w Polsce, ale w niewielkim kraju straty tego rodzaju postrzegane są odmiennie. W odczuciu wielu obywateli błędy rządu skutkowały trzema potężnymi lockdownami.

W dodatku sam Netanjahu przeforsował niższe sankcje dla naruszających reżim ograniczeń, zabiegając o głosy partii religijnych, zwłaszcza wyborców ugrupowań ortodoksyjnych, których wyborcy nie przestrzegali ograniczeń w czasie masowych zgromadzeń, jak np. uroczystości pogrzebowych. A bez partii religijnych Likud nie mógłby nawet marzyć o zbudowaniu koalicji.

– Prawdziwa euforia z likwidacji ograniczeń covidowych sprzyja Netanjahu. Tym bardziej że święta Pesach tuż po wyborach odbywają się bez ograniczeń – zapewnia „Rz" Icchak Klein z konserwatywnego think tanku Kohelet Policy Forum. Zwraca uwagę na zabiegi Netanjahu zmierzające do zdobycia poparcia części Arabów izraelskich, stanowiących jedną piątą społeczeństwa. Nie ma wprawdzie mowy, aby przedstawiciel tej mniejszości wszedł do rządu, co nie wyklucza poparcia koalicji pod przywództwem Netanjahu przez niektórych posłów z tego środowiska.

Wynik wtorkowych wyborów nie będzie znany szybko z racji utworzenia specjalnych lokali wyborczych dla osób na kwarantannie, a nawet z pozytywnymi wynikami testów, którzy zechcą głosować.

Prezydent Reuven Riwlin nie jest zobowiązany powierzyć misji utworzenia rządu liderowi zwycięskiej partii. Może zlecić to zadanie politykowi, który ma największe szanse na uzyskanie koalicyjnej większości w Knesecie. Na partyjne negocjacje jest czas do lipca.

Stawką wtorkowych wyborów do Knesetu, czwartych od 2019 r., jest przełamanie dwuletniego impasu politycznego uniemożliwiającego utworzenie stabilnego rządu. Sam rządzący od 2009 r. premier Beniamin Netanjahu walczy nie tylko o utrzymanie stanowiska, ale także o wolność, w dosłownym znaczeniu. Toczy się przeciwko niemu proces w sprawach korupcyjnych, co skończyć się może więzieniem.

Uchronić go może zdobycie przez jego Likud oraz partie koalicyjne stabilnej większości parlamentarnej. Umożliwiłoby to premierowi przegłosowanie immunitetu zwalniającego go od odpowiedzialności karnej, przynajmniej na kolejną kadencję.

Pozostało 86% artykułu
Polityka
Wskazany przez Trumpa kandydat na prokuratora generalnego rezygnuje
Polityka
Anna Słojewska: Europejski nurt skręca w prawo
Polityka
Dlaczego Donald Trump jest syjonistą? „Za wsparciem USA dla Izraela stoi lobby, ale nie żydowskie”
Polityka
Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania Beniamina Netanjahu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus prosto ze szczytu G20 trafił do szpitala