Prawie wszyscy obserwatorzy są przekonani, że Smer, partia Roberta Ficy, przez kilkanaście lat najważniejszego polityka na Słowacji, nie będzie w stanie utworzyć po sobotnich wyborach nowego rządu, choć nie straciła szans, by je wygrać. Miałaby kłopoty ze znalezieniem koalicjanta, bo ci, których ma teraz, raczej nie przekroczą 5-procentowego progu, a inni walczą pod hasłami antykorupcyjnymi skierowanymi przeciwko Ficy.
Przełom
Niełatwo będzie też utworzyć rząd dzisiejszej opozycji, bo jest bardzo rozdrobniona. Być może potrzebne będzie porozumienie pięciu czy nawet sześciu partii, od mocno konserwatywnych po liberalno-lewicową.
Przeczytaj także: Śmierć Jána Kuciaka i Mariny Kušnírovej. Morderstwo, które obudziło Słowację
– Będą jednak pod presją społeczną, by się dogadać – mówi „Rzeczpospoltiej” Milan Nič, słowacki analityk, szef zespołu ds. Europy Środkowej w berlińskim think tanku DGAP. Jego zdaniem Słowacja jest w momencie przełomu. Szykuje się zmiana elit politycznych.
Robert Fico stał na czele rządu od 2006 do 2010 roku, a potem znowu od 2012. Nadal zapewne byłby premierem, gdyby do dymisji w 2018 roku nie zmusiły go największe w historii niepodległej Słowacji demonstracje. Wywołał je gniew Słowaków po zabójstwie Jána Kuciaka, dziennikarza, który opisywał korupcję i powiązania rządzących z mafią i podejrzanymi biznesmenami. W jego tekstach pojawiał się i Fico.