47-letni Sławomir Nowak został w poniedziałek nad ranem zatrzymany przez funkcjonariuszy gdańskiego Centralnego Biura Antykorupcyjnego pod zarzutem korupcji, prania pieniędzy i kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, która miała za łapówki m.in. wyciągać z kłopotów ukraińskie firmy z branży drogowej lub gwarantować im kontrakty.
Według naszych nieoficjalnych informacji w zarzucie, jaki postawiono Nowakowi, jest kwota przekraczająca milion złotych. Łapówki miały być przekazywane w finezyjny i zakamuflowany sposób: poprzez nowo zakładane w Polsce spółki – w imieniu Nowaka miał robić to jego znajomy Jacek P.
Defraudowali fundusze?
Kiedy polskie CBA urządziło nalot, ukraińskie służby zatrzymywały byłą asystentkę Sławomira Nowaka z okresu jego pracy na stanowisku prezesa Państwowej Służby Dróg Samochodowych Ukrainy – Ukravtodor. A także ukraińskiego biznesmena, który miał dać łapówkę Nowakowi. Ile? – W grę wchodzą milionowe kwoty – mówi nasze źródło w śledztwie, które jest rozwojowe, a służby ukraińskie badają przetargi na budowę dróg o wartości 270 mln euro (Ukraina otrzymywała na to pożyczki z zachodnich funduszy).
Ze Sławomirem Nowakiem został zatrzymany także Dariusz Z., były dowódca jednostki GROM, oraz Jacek P. z Gdańska, który prowadzi działalność szkoleniową. To znajomi Nowaka od lat. Z ustaleń śledczych wynika, że mieli legalizować łapówki od ukraińskich przedsiębiorców.
Poniedziałkowe zatrzymania to efekt międzynarodowego śledztwa, które toczy się od listopada ubiegłego roku – polskiego i ukraińskiego.