Kandydaci oferują też diametralnie odmienne podejście do pandemii Covid-19, która nabiera tempa w Stanach, gdzie dobowa liczba zachorowań przekracza 70 tys. Trump, którego kampania organizuje wiece wyborcze dla dziesiątek tysięcy osób, nie dbając o środki bezpieczeństwa, mówi, że zagrożenie ze strony Covid-19 jest przesadzone. – Już za chwilę będziemy mieć szczepionki. I generalnie mamy pandemię za sobą – mówił w Arizonie. Takim przesłaniem chce trafić do wyborców zmęczonych pandemią i kreować optymistyczny obraz kraju, który jednak nie znajduje poparcia wśród naukowców, ekspertów ds. zdrowia publicznego ani na rynkach finansowych.
Pandemia zataczająca coraz szersze kręgi, a także brak porozumienia w sprawie pakietu stymulacyjnego między Białym Domem a demokratami spowodowały, że Dow Jones odnotował w środę 943-punktowy spadek i zakończył dzień 9 proc. poniżej poziomu z 2 września. To niedobry znak dla Trumpa, który na wzroście giełdowym opiera część swojej wyborczej agendy i straszy wyborców „wielką depresją", gdy Biden przejmie stery.
Były prezydent Barack Obama wspiera Bidena w kampanii w ostatnich tygodniach przed wyborami, nie zważając na niepisaną tradycję powstrzymywania się od krytyki swoich następców. – Trump odziedziczył najsilniejszy wzrost na rynku pracy w historii kraju. Przejdzie do historii jako pierwszy prezydent od Herberta Hoovera, za którego kadencji Ameryka straciła miejsca pracy, bo tak zniszczył gospodarkę nieudolnym zarządzaniem kryzysem w środku pandemii – mówił Obama.
W czwartek Departament Handlu podał, że PKB Ameryki wzrosło w ostatnim kwartale o 7,4 proc., ale poziom gospodarki jest nadal 3,5 proc. mniejszy niż przed pandemią, a miliony Amerykanów wciąż są bez pracy. – Ten wzrost to efekt częściowego otwarcia gospodarki. Przed nami jednak ciężka praca, jeżeli chcemy wyjść na prostą – mówią ekonomiści.
Joe Biden prowadzi w sondażach ogólnokrajowych 9 pkt proc. Sondaże z kluczowych stanów również pokazują jego przewagę, w tym 7-proc. w Michigan, gdzie Trump wygrał niewielką liczbą głosów w 2016 r., kilkuprocentową w Pensylwanii, Minnesocie i Arizonie, a nawet w Iowa, gdzie Trump cztery lata temu zyskał o 9 pkt proc. więcej głosów niż Hillary Clinton, i aż 17-proc. w Wisconsin – w jednym ze stanów, które dały Trumpowi cztery lata temu zwycięstwo. – Biden od jakiegoś czasu cieszy się rosnącym poparciem w tych stanach, ale też możliwe, że wzrost zachorowań na Covid-19 na środkowym zachodzie przyczynia się do spadku poparcia dla Trumpa. Wisconsin jest obecnie ogniskiem wirusa, sąsiednie stany (Iowa, Minnesota i Michigan) też odnotowują rekordowe liczby hospitalizacji i zachorowań – pisze portal FiveThirtyEight.com, analizujący sondaże.
Kolejki do urn
– Nie będę tu składał fałszywych obietnic. Jeżeli wygram, to walka z pandemią wymagać będzie ciężkiej pracy – mówił Biden w Delaware. Skrytykował też swojego rywala za brak troski o wyborców w Nebrasce. Setki ludzi utknęło we wtorek wieczorem w miejscu, w którym odbył się wiec, czekając na zimnie na autobusy. – Część ludzi trafiło do szpitala. To obrazuje podejście Trumpa do kryzysu – mówił demokratyczny kandydat.