Po przegranych wyborach landowych w Saksonii i Turyngii i na dziesięć dni przed tymi zaplanowanymi w Brandenburgii niemiecka koalicja rządowa już wie, że głównym problemem społecznym jest niekontrolowana migracja. Wskazują na to nie tylko świetne wyniki skrajnie prawicowej AfD, ale też nowego lewicowego ugrupowania, na którego czele stoi Sahra Wagenknecht, otwarcie nawołująca do zahamowania migracji.
To dlatego socjaldemokratyczny kanclerz Olaf Scholz zapowiedział, że Niemcy wprowadzą kontrole na wszystkich swoich granicach.
Polska protestuje przeciw kontrolom granicznym
– Z polskiego punktu widzenia tego typu działanie jest niedopuszczalne – zareagował Donald Tusk. I zapowiedział, że Polska zwróci się do innych krajów dotkniętych decyzją Berlina o pilne konsultacje, jak działać na forum UE w tej sprawie.
Czytaj więcej
Jeszcze nigdy w Republice Federalnej skrajnie prawicowa partia nie wygrała wyborów do parlamentu landowego. W niedzielę udało się to AfD w Turyngii. To szok dla elit. Ale czy początek końca niemieckiej demokracji?
Zapowiedź Scholza ma wymiar prawny i polityczny. Z czysto prawnego punktu widzenia każde państwo strefy Schengen, a do niej należą też Niemcy, może – w uzasadnionych przypadkach – wprowadzić kontrole na granicach wewnętrznych UE.