Niemieckie kontrole. Strach przed migrantami kontra swoboda podróżowania w strefie Schengen

Niemcy chcą wzmocnić kontrole na wszystkich swoich granicach. Polska protestuje, Włochy przyklaskują, a Czechy mówią, że nic się nie stało.

Publikacja: 13.09.2024 04:30

Funkcjonariusze niemieckiej policji federalnej w pobliżu Frankfurtu nad Odrą

Funkcjonariusze niemieckiej policji federalnej w pobliżu Frankfurtu nad Odrą

Foto: AFP

Po przegranych wyborach landowych w Saksonii i Turyngii i na dziesięć dni przed tymi zaplanowanymi w Brandenburgii niemiecka koalicja rządowa już wie, że głównym problemem społecznym jest niekontrolowana migracja. Wskazują na to nie tylko świetne wyniki skrajnie prawicowej AfD, ale też nowego lewicowego ugrupowania, na którego czele stoi Sahra Wagenknecht, otwarcie nawołująca do zahamowania migracji.

To dlatego socjaldemokratyczny kanclerz Olaf Scholz zapowiedział, że Niemcy wprowadzą kontrole na wszystkich swoich granicach.

Polska protestuje przeciw kontrolom granicznym

– Z polskiego punktu widzenia tego typu działanie jest niedopuszczalne – zareagował Donald Tusk. I zapowiedział, że Polska zwróci się do innych krajów dotkniętych decyzją Berlina o pilne konsultacje, jak działać na forum UE w tej sprawie.

Czytaj więcej

Regionalne trzęsienie ziemi w Niemczech. Czy skruszeje kordon sanitarny wokół AfD?

Zapowiedź Scholza ma wymiar prawny i polityczny. Z czysto prawnego punktu widzenia każde państwo strefy Schengen, a do niej należą też Niemcy, może – w uzasadnionych przypadkach – wprowadzić kontrole na granicach wewnętrznych UE.

Te uzasadnione przypadki to przede wszystkim zagrożenie dla polityki publicznej lub bezpieczeństwa wewnętrznego. Zapisane w kodeksie Schengen prawo państwa do przywrócenia kontroli w zamyśle miało być wykorzystywanie sporadycznie, w sytuacji np. wielkich imprez sportowych (piłkarskie Euro w Niemczech) czy zagrożenia zamachami terrorystycznymi. Jednak od lat wiele państw przywraca te kontrole po to, żeby filtrować imigrantów, czyli zawracać z granicy tych, którzy poprosili o azyl w innym państwie UE i nie mają prawa przemieszczać się po strefie Schengen. Albo nawet jeszcze nie poprosili, ale – zgodnie z obowiązującym w UE tzw. rozporządzeniem dublińskim – muszą złożyć wniosek w państwie, przez które wjechali do UE. Tyle że skoro w strefie Schengen nie ma kontroli na granicach wewnętrznych, to w praktyce swobody podróżowania nikt im nigdy nie ograniczał. I Niemcy mają prawo się zastanawiać, jak to się dzieje, że ich państwo – otoczone z każdej strony przez sąsiadów z UE – dostaje co roku setki tysięcy wniosków o azyl.

Czytaj więcej

Oczekiwana zmiana kursu rządu Olafa Scholza w polityce imigracyjnej

Niemcy przywracają kontrole na granicy. Włochy i Węgry chwalą Olafa Scholza

Politycznie rząd niemiecki trochę nie ma wyjścia: musi deklarować, że będzie ograniczał imigrację. Tej zapowiedzi już przyklasnęły kraje rządzące przez skrajną prawicę. – W kwestii kontroli granicznej i zwalczania nielegalnej imigracji Niemcy podążają za linią włoskiego rządu – oświadczyła w wypowiedzi dla Euroactiv włoska wiceminister spraw wewnętrznych Wanda Ferro, pochodząca z tej samej partii, co premier Giorgia Meloni. A Viktor Orbán nie ukrywał satysfakcji i na swoim koncie X napisał do Scholza: „Witaj w klubie!”. 

Czytaj więcej

Ylva Johansson: Im szybszy proces azylowy, tym szybsza decyzja o powrocie

Pozostaje praktyczna strona tej inicjatywy. Nawet Komisja Europejska nie wie jeszcze dokładnie, co Niemcy chcą robić i jaki będzie wpływ tych działań na swobodę przemieszczania się ludzi i przewozu towarów w strefie Schengen. Być może Niemcy rozszerzą tylko na inne kraje sąsiadujące system kontroli wyrywkowych, który już obecnie obowiązuje tymczasowo na granicach z Polską, Czechami, Austrią i Szwajcarią.

Tak rozumieją to Czechy, w związku z tym nie biją na alarm. – Jest to przedłużenie obecnych środków, które obowiązują na granicy z Niemcami od kilku miesięcy. Nie oznacza to obecnie żadnej fundamentalnej zmiany dla Republiki Czeskiej i jej obywateli – stwierdził czeski minister spraw wewnętrznych Vít Rakušan. Od momentu wprowadzenia tych wyrywkowych kontroli na granicy z czterema państwami Niemcy odesłały 30 tysięcy nielegalnych imigrantów.

Niemcy czekają na nowe przepisy migracyjne

Berlin chciałby szybkiego wprowadzenia w życie nowego paktu migracyjnego, który nie tylko będzie zobowiązywał państwa graniczne do stworzenia ośrodków dla azylantów na granicach zewnętrznych UE, tak aby nie mogli w oczekiwaniu na azyl przemieszczać się wewnątrz Unii. Ale także zobowiąże państwa członkowskie, gdzie taki wniosek o azyl został już złożony, do przyjęcia u siebie z powrotem tej osoby.

Według obecnych przepisów teoretycznie taki azylant nie powinien opuszczać kraju złożenia wniosku, ale w praktyce nie da się go odesłać z innego państwa Unii bez zgody państwa, gdzie wniosek został złożony. Przepisy zostały przyjęte przez UE, ale na ich wprowadzenie w życie państwa mają dwa lata.

Po przegranych wyborach landowych w Saksonii i Turyngii i na dziesięć dni przed tymi zaplanowanymi w Brandenburgii niemiecka koalicja rządowa już wie, że głównym problemem społecznym jest niekontrolowana migracja. Wskazują na to nie tylko świetne wyniki skrajnie prawicowej AfD, ale też nowego lewicowego ugrupowania, na którego czele stoi Sahra Wagenknecht, otwarcie nawołująca do zahamowania migracji.

To dlatego socjaldemokratyczny kanclerz Olaf Scholz zapowiedział, że Niemcy wprowadzą kontrole na wszystkich swoich granicach.

Pozostało 91% artykułu
Polityka
Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania Beniamina Netanjahu
Polityka
Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus prosto ze szczytu G20 trafił do szpitala
Polityka
Obiekt w Polsce na liście "priorytetowych celów” Rosji. "Wzrost ryzyka"
Polityka
W przyśpieszonych wyborach SPD stawia na Olafa Scholza. Przynajmniej na razie
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Sterowana przez Rosję Abchazja walczy o resztki wolności