Spór kompetencyjny pomiędzy rządem a prezydentem Andrzejem Dudą rozpoczął się zaraz po zmianie rządu. Odwołanie niektórych ambasadorów przedstawiciele rządu tłumaczą faktem, że chcą, aby nowi dyplomaci realizowali politykę, która jest kreowana przez obecną administrację. Z kolei prezydent Andrzej Duda wskazuje, że takie kroki powinny być z nim uzgadniane. Skutkiem tego może być to, że nowi przedstawiciele Polski pojadą na placówki jako chargé d'affaires, czyli pełnomocnicy ambasadora, osoby kierujące ambasadą w jego zastępstwie.
Nowy rząd, decyzją ministra Radosława Sikorskiego, odwołał m.in. ambasadorów uważanych przez Andrzeja Dudę za „prezydenckich” - ambasadora Polski w USA Marka Magierowskiego czy ambasadora przy NATO Tomasza Szatkowskiego.
W sondażu dla rp.pl większość ankietowanych oceniła, że w sporze tym racja stoi po stronie rządu.
Sikorski: Modlę się o to codziennie
Szef MSZ pytany o konflikt z prezydentem o mianowanie ambasadorów stwierdził, że kieruje się ustawą uchwaloną przez rząd Zjednoczonej Prawicy i „nic więcej nie może zrobić”.
Zauważył też, że przygotował listę profesjonalnych kandydatów na stanowiska ambasadorów RP, którzy mają pozytywną rekomendację komisji spraw zagranicznych i zgodę państw przyjmujących. Prezydent nominacji jednak nie podpisuje, nawet w przypadkach państw, skąd odwołano ambasadorów, których nie powoływał PiS.