– To jest deklaratywna ustawa przewidująca bardzo skomplikowany mechanizm działania. Jako deklaracja zabrzmiała bardzo wyraziście, zaspokajając żądania patriotycznej opinii publicznej. Ale nie wiadomo, jak ona będzie działała i czy w ogóle będzie działała – mówi teolog ze Sztokholmu Kiriłł Goworun.
W zamyśle nowe prawo miało zakończyć ciągnącą się co najmniej od 2017 roku walkę z podporządkowaną Moskwie Ukraińską Cerkwią Prawosławną (UPC). Wtedy to w Ukrainie powstała Prawosławna Cerkiew Ukrainy (PCU), odrzucająca zwierzchnictwo Rosji i formalnie podporządkowana patriarsze Konstantynopola.
Wraz z początkiem najazdu w lutym 2024, ponad 630 parafii opuściło rosyjską cerkiew i przeszło do ukraińskiej
Zarówno patriarcha, jak i nowa cerkiew stały się celem ataków Kremla, który żąda religijnej wyłączności na terenie Ukrainy. Ale wraz z początkiem jego najazdu w lutym 2024 ponad 630 parafii opuściło rosyjską cerkiew i przeszło do ukraińskiej. W ciągu kilku przedwojennych lat uczyniło to ok. 1200.
Rosyjska cerkiew popiera rosyjską agresję
Mimo to Ukraińska Cerkiew Prawosławna pozostaje największą w kraju, posiada nadal 8–9 tys. parafii (ok. 29 proc.), a niezależna Prawosławna Cerkiew Ukrainy ma ich ok. 22 proc. Jednak według badań kijowskiego Centrum Razumkowa z końca ubiegłego roku z UPC identyfikowało się tylko ok. 5,6 proc. Ukraińców, a z niezależną PCU – 42,2 proc. (z Kościołem greckokatolickim – 11 proc.).