„Serdecznie zapraszam na spotkanie z kandydatem do europarlamentu w okręgu świętokrzysko-małopolskim posłem Grzegorzem Braunem. Będzie możliwość zadania pytania, podpisania gaśnicy (należy mieć swoją), oraz zrobienia sobie zdjęcia” – głosił jeden ze sponsorowanych wpisów na Facebooku przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Ilustrowany był zdjęciem polityka Konfederacji oraz hasłem „drużyna Brauna 2024”, umieszczonym na obrysie gaśnicy.
Braun były jednym z wielu kandydatów, którzy prowadzili kampanię w mediach społecznościowych. I akurat on zrobił to z zaskakującą skutecznością. Na jeden pozyskany głos wydał tylko grosz. Równie imponujący wynik uzyskał Waldemar Buda z PiS.
Kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego 2024 w mediach społecznościowych. Raport
Tak wynika z raportu „Obraz kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego 2024 w mediach społecznościowych”, opracowanego przez Fundację Batorego. Pokazuje on, jak mocny wpływ na zachowania wyborców mają platformy społecznościowe i jak niewiele wciąż wiemy na temat skali ich wykorzystania przez komitety.
Czytaj więcej
Kogo koalicja rządząca powinna wystawić w wyborach prezydenckich, gdyby wystawiała tylko jednego kandydata na prezydenta - takie pytanie zadaliśmy uczestnikom sondażu SW Research dla rp.pl.
Podobny raport, dotyczący mediów społecznościowych, Fundacja Batorego zrobiła po wyborach parlamentarnych w 2023 roku. – Postanowiliśmy zacząć badać działania komitetów w social mediach, bo stają się one coraz ważniejszym elementem kampanii wyborczej. Takie reklamy są skuteczne, bo można je targetować, np. do określonego okręgu wyborczego, a ich badanie pozwala się przekonać, jakiego rodzaju narracje dominowały na poszczególnych etapach kampanii – mówi Krzysztof Izdebski z Fundacji Batorego.