Rafał Trzaskowski, a później długo nikt. Prezydent Warszawy jednoznacznie został wskazany jako najsilniejszy kandydat ekipy rządzącej na prezydenta RP. Aż 30,4 proc. respondentów w sondażu IBRiS dla „Rzeczpospolitej” odpowiedziało, że włodarz stolicy powinien zostać kandydatem całej koalicji 15 października w wyborach prezydenckich, które odbędą się już za rok. Na Trzaskowskiego postawili wyborcy Koalicji Obywatelskiej (85 proc.), ale częściowo również Trzeciej Drogi (44 proc.) i w większości Lewicy (66 proc.).
Szymon Hołownia wciąż może wykorzystać słabość Rafała Trzaskowskiego
Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że decyzja w sprawie kandydowania wiceszefa PO na prezydenta zapadła już w partii i nie przewiduje ona żadnych prawyborów. – Wystąpienia Rafała 4 czerwca na placu Zamkowym oraz podczas wieczoru wyborczego w dniu wyborów europejskich, obok Donalda Tuska, są jasnym wskazaniem, na kogo stawiamy – mówi nam ważny polityk z otoczenia premiera.
Czy jednak Trzaskowski może czuć się niezagrożony? Szymona Hołownię w walce o prezydenturę, jako reprezentanta obozu rządzącego, widziałoby 17,4 proc. ankietowanych. To znacznie lepszy wynik niż ten, którym cieszy się Donald Tusk (9,9 proc.), Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (9 proc.) czy Radosław Sikorski (3,3 proc.). Pokazują one jednak, że lider Polski 2050 ma problem z przekonaniem nawet własnego elektoratu, gdyż jedynie 32 proc. wyborców głosujących na Trzecią Drogę chciałoby jego kandydowania.
Badanie zostało przeprowadzone w dniach 7–8 czerwca, czyli przed ogłoszeniem wyników wyborów do Parlamentu Europejskiego. – Nie należy przekreślać Hołowni, bo jeśli Trzaskowski będzie zbyt pewny siebie i poczuje się prezydentem Polski jeszcze przed ogłoszeniem wyborów, to może zacząć popełniać błędy, które mógłby wykorzystać właśnie lider Polski 2050 – mówi nam politolog Antoni Dudek, profesor UKSW w Warszawie. Ekspert jednak przypomina, że Hołownia już raz pomógł Trzaskowskiemu, gdy jego partia nie wystawiła mu kontrkandydata w wyborach na prezydenta Warszawy. – Wtedy Trzecia Droga mogła wzmocnić swoją pozycję, odróżnić się od KO, a przez tą niezrozumiałą decyzję zaczęła wtapiać się w koalicję rządową i tracić na wyrazistości oraz znaczeniu. Pytanie, czy przed wyborami prezydenckimi nie rozpocznie się proces wchłaniania Polski 2050 przez KO. Wystarczy jeden renegat, żeby zaczął się exodus, a to psychologicznie osłabi Trzecią Drogę, która też nie ma wystarczających środków na prowadzenie kampanii, a struktury ma głównie w PSL – konkluduje prof. Dudek.