Czy weźmie pan udział w dzisiejszym wiecu organizowanym przez Donalda Tuska z okazji 4 czerwca?
Lech Wałęsa: Tak, wezmę udział.
Dlaczego 4 czerwca jest ważny?
Zawsze miałem jakąś koncepcję – głupią lub mądrą – którą realizowałem. I do tej realizacji potrzebowałem, żeby ludzie mi wierzyli i mnie popierali. Jednocześnie nie mogłem powiedzieć, co kombinuję. Mówiłem: nie chcę być prezydentem, ale muszę być prezydentem. A ludzie mi nie wierzą. Proszę sobie wyobrazić – czy byśmy zostali wyprowadzeni z Układu Warszawskiego? Czy bylibyśmy w NATO? Musiałem udawać, żeby mi się to wszystko udało, ale powiedzieć tego nie mogłem. Dziś widać, że dobrze zrobiłem, bo jak by się to ułożyło, nie wiadomo. Sam 4 czerwca jest ważny. Bez tego ruchu wszystko by było przegrane. Gdyby nie było dalszego, skutecznego działania i gdybym nie ustawił Kaczyńskich, by rozbić generała i jego większość. Bo on miał przecież 60 czy 75 procent. On mógł powiedzieć tak: słuchajcie demokraci, ja też jestem demokratą, dajcie swojego kandydata na premiera, a ja dam swojego. Mając większość, by wygrał. Musiałem być sprytny i zrobić to szybko, żeby go strącić. I później ja miałem większość – musiał się zgadzać na różne rzeczy, na Mazowieckiego. Ale o tym się nie mówi, bo po co. Wszystkie najważniejsze, fundamentalne decyzje, które podejmowałem, podejmowałem przeciwko wszystkim – łamiąc demokrację i zasady. Stąd niektórzy mi do dziś nie mogą wybaczyć. Gdybym powiedział krajowej komisji i mojemu ukochanemu związkowi, że z nimi rozmawiam, to by mnie wyrzucili przez okno. Bo kto by się zgodził. Ale musiałem to załatwić, musiałem to rozwalić. I nikomu nie mówić. Żeby się nie kapnęli.
Czytaj więcej
4 czerwca, w rocznicę pierwszych częściowo wolnych wyborów w Polsce, TVP przygotowała premierę dokumentu „Wałęsa według Wałęsy” Andrzeja Fidyka. Film czekał na pokaz w telewizji dziewięć lat.