Spięcie w Sejmie. Wicemarszałek do Bąkiewicza: Proszę opuścić salę

W Sejmie podczas obrad na salę plenarną wszedł Robert Bąkiewicz. Prowadząca obrady wicemarszałek Monika Wielichowska poprosiła go o wyjście. Później Bąkiewicz przedstawiał obywatelski projekt ustawy dotyczący mienia bezdziedzicznego.

Publikacja: 26.04.2024 20:08

Robert Bąkiewicz

Robert Bąkiewicz

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

zew

W piątek po południu Sejm zajął się informacją bieżącą w sprawie warunków, okoliczności przyjęcia, przebiegu negocjacji i przewidywanych skutków Europejskiego Zielonego Ładu, o co wnioskował poseł klub Konfederacji (przedstawicielem wnioskodawców był poseł Michał Wawer).

Gdy z mównicy na pytania odpowiadała Urszula Zielińska, wiceszefowa klubu Koalicji Obywatelskiej i wiceminister klimatu i środowiska, na sali sejmowej pojawiła się osoba, która nie ma mandatu poselskiego - Robert Bąkiewicz, w przeszłości prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości.

Czytaj więcej

„Karczemna kłótnia” w PiS po decyzji o listach. Okupacja drzwi do gabinetu Jarosława Kaczyńskiego

Monika Wielichowska do Roberta Bąkiewicza: Proszę opuścić salę

Prowadząca obrady wicemarszałek Sejmu Monika Wielichowska (KO) przerwała wystąpienie minister Zielińskiej. - Proszę opuścić salę posiedzeń. Nie jest pan uprawniony do przebywania na sali posiedzeń - powiedziała do Bąkiewicza wicemarszałek. Podkreśliła przy tym, że Bąkiewicz nie jest posłem. Wielichowska kilkukrotnie powtórzyła wezwanie, by Robert Bąkiewicz opuścił salę.

W tym czasie Bąkiewicz przez chwilę stał w pobliżu drzwi i próbował odpowiedzieć Monice Wielichowskiej. Podszedł do niego poseł Konfederacji Grzegorz Braun. Poseł ocenił w wypowiedzi skierowanej do wicemarszałek, że doszło do skandalu.

Po chwili Robert Bąkiewicz wrócił na salę i wszedł na mównicę jako przedstawiciel komitetu inicjatywy ustawodawczej. - Chciałam pana, panie pośle, poinformować, że przedstawiciele komitetu inicjatywy ustawodawczej... wejście na sale odbywa się po mojej lewej stronie. Tak zazwyczaj bywało. Nie drzwiami tymi i nie zasiadanie w fotelu parlamentarzysty, ponieważ pan Bąkiewicz nie jest posłem - mówiła do posła Konfederacji wicemarszałek Wielichowska.

Grzegorz Braun kilkakrotnie wyraził chęć złożenia wniosku formalnego, na co wicemarszałek Sejmu nie wyraziła zgody. - Nie dopuszczam do wniosku formalnego - oświadczyła. Następnie w Sejmie rozpoczęło się pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy o ochronie własności w Rzeczypospolitej Polskiej przed roszczeniami dotyczącymi mienia bezdziedzicznego. Uzasadnienie projektu przedstawił Robert Bąkiewicz.

Obywatelski projekt ustawy o ochronie własności w RP przed roszczeniami dotyczącymi mienia bezdziedzicznego

Jak podano na stronach internetowych Sejmu, projekt dotyczy ochrony własności w Rzeczypospolitej Polskiej przed roszczeniami dotyczącymi tzw. mienia bezdziedzicznego wysuniętymi między innymi w związku z amerykańską ustawą Just 447 o niezwłocznym uczynieniu sprawiedliwości ocalonym z Holokaustu, którym nie zadośćuczyniono ich strat.

Obywatelski projekt ustawy został wniesiony w poprzedniej, IX kadencji Sejmu. Zgodnie z prawem, projekt ustawy, w stosunku do którego postępowanie ustawodawcze nie zostało zakończone w trakcie kadencji Sejmu, w której został wniesiony, jest rozpatrywany przez Sejm następnej kadencji.

Czytaj więcej

Sejm przyjął ustawę blokującą roszczenia o mienie bezspadkowe

Robert Bąkiewicz: Zatrzymać barbarzyńskie żądania wypłat nienależnych odszkodowań

Robert Bąkiewicz rozpoczął wystąpienie od komentarza do zaistniałej sytuacji. - Bardzo się cieszę, że w końcu zostałem wpuszczony na Sejm. Pamiętam, że jak tutaj był lobbysta Siemensa, to tego typu problemów nie było, a jak jest obywatel Polski, to problemy są. Ale taka władza dzisiaj - powiedział.

W wystąpieniu Bąkiewicz zaznaczył, że pod podpisem ustawy w sprawie ochronie własności w RP przed roszczeniami dotyczącymi mienia bezdziedzicznego podpisało się ponad 200 tys. Polaków. - Mówimy o mieniu bezdziedzicznym, które zgodnie z polskim, ale i cywilizowanym prawem, przechodzi na rzecz Skarbu Państwa, dlatego prawo stanowione w Stanach Zjednoczonych, tzw. ustawa 447 jest w naszych oczach bezprawiem i jedynie próbą wyłudzenia pieniędzy, bo żydowskie grupy przestępcze, roszczące sobie prawo do tych spadków, nie mają żadnego do nich tytułu. To hucpa i próba kradzieży polskich pieniędzy - mówił w Sejmie Bąkiewicz.

Nadchodzą ciężkie czasy, dlatego nie tylko ze względów materialnych powinniśmy zatrzymać barbarzyńskie żądania wypłat nienależnych odszkodowań, ale przede wszystkim powinniśmy zadbać o prawdę historyczną.

Robert Bąkiewicz

Robert Bąkiewicz przypomniał też zbrodnie popełnione przez Niemców na Polakach podczas II wojny światowej. Ocenił, że w ramach zadośćuczynienia to Niemcy powinny wypłacić Polsce pieniądze.

- Nadchodzą ciężkie czasy, dlatego nie tylko ze względów materialnych powinniśmy zatrzymać barbarzyńskie żądania wypłat nienależnych odszkodowań, ale przede wszystkim powinniśmy zadbać o prawdę historyczną, gdzie tzw. polityka historyczna staje się potężnym orężem w walce mocarstw - przekonywał. Dodał, że projekt ustawy przewiduje sankcje dla zdrajców narodu polskiego.

Czytaj więcej

Wybory do Parlamentu Europejskiego: Politycy PO na żelaznej miotle fruną do Brukseli

PiS: Projekt ustawy wymaga zmian

Podczas debaty posłowie mieli dziesięć minut na przedstawienie stanowisk klubów i pięć - koła. W imieniu klubu PiS Paweł Szrot mówił, że w kulturze prawnej krajów Zachodu spadkobiercom należy się spadek. Dodał, że zgodnie przepisami już prawa rzymskiego majątek osoby, która nie zostawiła spadkobierców, powinien zostać przejęty przez państwo. - Nie mają tu znaczenia żadne deklaracje, przyjęte przez państwo polskie, niemające mocy prawnej na gruncie prawa międzynarodowego - ocenił. Szrot mówił, że jeśli projekt ustawy zostanie skierowany do komisji, to będzie wymagał "bardzo istotnych korekt i modyfikacji legislacyjnych".

KO: Odrzucić obywatelski projekt w pierwszym czytaniu

W imieniu klubu KO poseł Michał Szczerba opowiedział się za odrzuceniem obywatelskiego projektu ustawy w pierwszym czytaniu. - To obrzydliwe, że w wysokiej izbie przemawia osoba, która jest ostatnią, która może mówić o historii, specjalista od krużganku oświaty - powiedział, odnosząc się do Bąkiewicza.

- Dość Bąkiewiczów, dość antyeuropejskiej narracji w tej izbie - dodał Szczerba. Ocenił, że to, iż Bąkiewicz przedstawia projekt jest "hańbą". Poseł Koalicji Obywatelskiej przekonywał, że sprawa mienia bezdziedzicznego w Polsce jest uregulowana. - Nie ma problemu z mieniem bezdziedzicznym - mówił. Ocenił, że w związku z przyjętą przez Kongres USA ustawą o niezwłocznym uczynieniu sprawiedliwości ocalonym z Holokaustu, którym nie zadośćuczyniono ich strat w Polsce "nie ma potrzeby przyjmowania jakichkolwiek nowych regulacji".

W wystąpieniu Szczerba zwrócił się też do Grzegorza Brauna mówiąc, iż sądzi, że poseł Konfederacji ma wobec prezydenta Rosji Władimira Putina "inne stanowisko niż większość" Sejmu.

Czytaj więcej

Obywatele obcych państw w polskiej policji? Bosak: Protestujemy

Konfederacja za dalszymi pracami nad projektem

W związku z wypowiedzią Szczerby Braun poprosił o głos w trybie sprostowania, na co na początku prowadzący obrady wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak, klubowy kolega Brauna z Konfederacji, nie chciał się zgodzić. Później po uzyskaniu potwierdzenia, że Szczerba mówił o Braunie, Bosak udzielił Braunowi głosu w trybie sprostowania.

Braun nawiązał do wcześniejszej sytuacji z Robertem Bąkiewiczem. - Pańska poprzedniczka (Monika Wielichowska - red.) - zwrócił się do Bosaka - pozwoliła sobie nie szanować powagi wysokiej izby, w sposób uwłaczający tej powadze zwracając się do 200 tys. Polaków, którzy podpisali się pod społecznym projektem, który jest przedmiotem tej debaty - mówił.

- Wzywam pana, panie marszałku, do tego, by zapewnił pan panu Robertowi Bąkiewiczowi, sprawozdawcy tego projektu, godziwe, adekwatne i przewidziane przez regulamin i tradycję tej izby warunki do tego, by pełnił tutaj swoją powinność. On reprezentuje 200 tys. naszych rodaków, którzy podpisali się pod tym projektem - powiedział Grzegorz Braun. Poseł ocenił też, że insynuacje wysuwane przez posłów koalicji "same się komentują".

Później Braun zabrał głos w debacie w imieniu klubu Konfederacji. Z jego wystąpienia wynika, że jego klub popiera skierowanie projektu do dalszych prac w komisji. Poseł podkreślał, że pod projektem podpisało się 200 tys. osób.

Braun ocenił, że problem mienia bezspadkowego w Polsce istnieje. Przypomniał słowa sekretarza generalnego Światowego Kongresu Żydów Israela Singera, który mówił, że jeśli Polska nie spełni roszczeń Żydów, będzie publicznie atakowana i upokarzana na forum międzynarodowym. - Tak się stało, ten proces trwa - powiedział poseł.

Głosowanie na kolejnym posiedzeniu Sejmu

Debata nad obywatelskim projektem w sprawie ochrony własności w Rzeczypospolitej Polskiej przed roszczeniami dotyczącymi tzw. mienia bezdziedzicznego trwała ponad godzinę. Wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu zostanie poddany pod głosowanie na następnym posiedzeniu Sejmu.

W piątek po południu Sejm zajął się informacją bieżącą w sprawie warunków, okoliczności przyjęcia, przebiegu negocjacji i przewidywanych skutków Europejskiego Zielonego Ładu, o co wnioskował poseł klub Konfederacji (przedstawicielem wnioskodawców był poseł Michał Wawer).

Gdy z mównicy na pytania odpowiadała Urszula Zielińska, wiceszefowa klubu Koalicji Obywatelskiej i wiceminister klimatu i środowiska, na sali sejmowej pojawiła się osoba, która nie ma mandatu poselskiego - Robert Bąkiewicz, w przeszłości prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości.

Pozostało 94% artykułu
Polityka
List Mularczyka do Trumpa. Polityk PiS napisał m.in. o reparacjach od Niemiec
Polityka
Zatrzymanie byłego szefa ABW nie tak szybko. Sądowa batalia trwa
Polityka
Sikorski: Zapytałbym Błaszczaka, dlaczego nie znalazł rakiety, która spadła obok mojego domu
Polityka
Sondaż: Przemysław Czarnek, Karol Nawrocki, Tobiasz Bocheński? Kto ma szansę na najlepszy wynik w wyborach?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Gabinet polityczny Donalda Tuska po nowemu. Premierowi nie doradza już 23-latek