Na pozór Turcja pozostaje taka jak była. Ten sam rząd, ministrowie, rządząca Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana i polityka zagraniczna. Jednak wynik niedzielnych wyborów zmienia w samej Turcji wszystko.
Opozycja wygrała zdecydowanie wybory w kilkudziesięciu dużych tureckich miastach na czele z Ankarą, Stambułem czy Izmirem. Wprawdzie największe metropolie, w tym 16-milionowy Stambuł, są już w rękach opozycji od pięciu lat, lecz tym razem zdobyła ona kontrolę nad wieloma innymi miastami.
Czytaj więcej
Rządząca Turcją Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana poniosła w niedzielę porażkę w ogólnokrajowych wyborach samorządowych, przegrywając głosowanie na burmistrzów pięciu największych miast, w tym Stambułu, Ankary i Izmiru, oraz odnotowując znaczny spadek liczby głosów.
– Kandydaci AKP odnieśli sukces wschodniej Anatolii oraz północnym wschodzie kraju. Tam liczy się przywiązanie do religii, z którą utożsamiana jest partia Erdogana podkreślająca rosnącą rolę Turcji w świecie islamskim – mówi „Rzeczpospolitej” Ahmed Kulahci z europejskiego wydania dziennika „Hürriyet”.
Porażka obozu prezydenta Erdogana urasta w tej sytuacji do rozmiarów klęski. I to mimo kampanii wyborczej, na którą przeznaczono nieograniczone wręcz środki finansowe, wsparciu aparatu rządowego i agresywnej propagandy w mediach rządowych. Klęska obozu rządowego jest tym większa, iż jeszcze w ubiegłym roku prezydent zapewnił sobie kolejną kadencję, a jego AKP wraz z niewielką sojuszniczą partią nacjonalistyczną zdołały uzyskać większość w parlamencie.