Kilkudziesięciu białoruskich opozycjonistów zebrało się w czwartek pod biurem Parlamentu Europejskiego w Warszawie. Domagają się od Unii Europejskiej i rządu polskiego postawienia Aleksandrowi Łukaszence ultimatum. Mińsk miałby uwolnić wszystkich więźniów politycznych (a chodzi o prawie 1,5 tys. ludzi) albo przez polsko-białoruską granicę nie pojadą pociągi towarowe, również te zmierzające tranzytem przez Białoruś do państw trzecich. Białorusini trzymali m.in. zdjęcie Andrzeja Poczobuta, skazanego na osiem lat łagrów dziennikarza i działacza mniejszości polskiej.
Podobne akcje białoruskiej opozycji demokratycznej odbywały się ostatnio w Warszawie pod Sejmem, MSZ, KPRM i Pałacem Prezydenckim. Tym razem przeciwnicy Łukaszenki apelują o poparcie tej inicjatywy do UE.
Demonstracja białoruskiej opozycji w Warszawie
– Obecnie przez Białoruś przebiega główna handlowa droga kolejowa łącząca wschód z zachodem. Druga taka droga prowadzi przez Turcję, ale jest znacznie bardziej skomplikowana. Są towary, które nie mogą być transportowane drogą lotniczą czy morską, lecz wyłącznie kolejową. Zamknięcie trasy chociażby na tydzień sparaliżowałoby kolej na Białorusi i tranzyt towarów do Chin i Azji Centralnej – mówi „Rzeczpospolitej” Dzmitry Balkuniec, białoruski opozycjonista i jeden z organizatorów akcji.
– To realna możliwość, by zmusić reżim Łukaszenki do uwolnienia więźniów politycznych. W sytuacji, gdy chodzi o poważne zagrożenie dla życia ludzi, względy gospodarcze trzeba odstawić na bok. Problem mógłby zostać rozwiązany w ciągu zaledwie kilku dni. Bo presja Chin na białoruskiego dyktatora byłaby ogromna – dodaje.