W związku z tym, że większość Rosjan uznaje, iż wynik wyborów prezydenckich jest już rozstrzygnięty a Władimir Putin ma zagwarantowaną kolejną kadencję w roli gospodarza Kremla, władze Rosji mają obawiać się, czy uda im się osiągnąć pożądaną frekwencję wyborczą na poziomie 70-80 proc. - pisze Meduza.
Wybory prezydenckie w Rosji: Każdy członek Jednej Rosji ma przyprowadzić do lokalu wyborczego 10 osób
Jak czytamy w serwisie przedstawiciele administracji Putina zdają sobie sprawę, że nadchodzące wybory nie budzą emocji Rosjan. Stąd działania mające na celu wywrzeć presję na urzędnikach, pracownikach przedsiębiorstw państwowych i pracownikach powiązanych z Kremlem spółek, by sami udali się do urn i przyprowadzili do lokali wyborczych jak najwięcej członków rodziny i znajomych.
Największe oczekiwania są wobec członków rządzącej krajem Jednej Rosji. Każdy członek ugrupowania rządzącego ma zadanie, by przyprowadzić do lokalu wyborczego co najmniej 10 osób. Taka reguła ma obowiązywać od kilku lat. Źródło Meduzy twierdzi, że członków Jednej Rosji przekonuje się: „za to, że czerpiecie przywileje (z bycia członkami partii władzy), musicie wykonywać pewną pracę na rzecz partii”.
Czytaj więcej
Niemiecka prasa komentuje sprzeciw kanclerza Scholza wobec przekazania Ukrainie pocisków Taurus oraz wysłania niemieckich żołnierzy, a także przechwyconą przez Rosjan rozmowę oficerów Bundeswehry.
Jeden z członków Jednej Rosji przyznaje w rozmowie z Meduzą, że obowiązek przyprowadzenia do lokalu wyborczego 10 osób to „wysoko zawieszona poprzeczka”. - W praktyce nie wszyscy realizują ten cel, ale nikt nie jest karany za to (że go nie zrealizował) - mówi informator.