– Dlaczego postanowiłem się pokazać? Nadszedł czas, by powrócić do ludzi. Trzeba coś robić, bo nie można siedzieć na miejscu bezczynnie. Może razem będziemy oglądać i omawiać filmy, grać w gry albo omawiać bieżące wydarzenia – zapowiedział w środę Raman Pratasiewicz w swoim pierwszym internetowym występie od zatrzymania w maju 2021 roku.
– Piszcie, zadawajcie pytania. Przypominam, że już nie jestem terrorystą czy ekstremistą, więc subskrybując mój kanał czy pisząc do mnie, nie będziecie ponosić odpowiedzialności. Pamiętajcie jednak o ustawach, że w Republice Białoruś prawo jest dziwne. Przepraszam, przejęzyczyłem się, nie dziwne, tylko surowe. Więc myślcie trochę o tym, co piszecie – uprzedzał.
Represje? „Nikogo to już nie obchodzi”
W czacie m.in. został zapytany o to, kiedy na Białorusi ustaną represje, trwające od sfałszowanych w sierpniu 2020 roku wyborów prezydenckich. – Nikt nigdzie wśród ludzi o tym już dawno nie mówi, nikogo to już nie obchodzi. Możliwe, że temat poszczególnych zatrzymań żyje w opozycyjnych mediach. Ale na Białorusi wszystkim dawno już wszystko jedno i ten temat nie jest aktualny już od kilku lat – stwierdził były opozycjonista.
Czytaj więcej
Białoruska agencja informacyjna Bełta poinformowała, że Raman Pratasiewicz został ułaskawiony. - Dosłownie przed chwilą podpisałem wszystkie dokumenty dotyczące mojego ułaskawienia. Oczywiście, to wspaniała wiadomość - cytuje opozycjonistę Bełta.
Tymczasem obrońcy praw człowieka alarmują, że tylko w ostatnich tygodniach setki ludzi na Białorusi zatrzymano i przesłuchano. Niektórzy trafili na celownik służb tylko dlatego, że pomagali więźniom politycznym albo po prostu pisali do nich listy. Obecnie na liście Centrum Obrony Praw Człowieka Wiosna widnieją nazwiska 1413 więźniów politycznych.