Pamiętacie Ramana Pratasiewicza? Został białoruskim Winstonem Smithem

By aresztować opozycjonistę, dyktator uziemił pasażerski samolot. Zmusił go do współpracy, wykorzystał w celach propagandowych i ułaskawił. A teraz pozwolił mu wrócić do sieci, ale tu już nie jest opozycjonistą.

Publikacja: 15.02.2024 17:14

Raman Pratasiewicz

Raman Pratasiewicz

Foto: PAP/Abaca

– Dlaczego postanowiłem się pokazać? Nadszedł czas, by powrócić do ludzi. Trzeba coś robić, bo nie można siedzieć na miejscu bezczynnie. Może razem będziemy oglądać i omawiać filmy, grać w gry albo omawiać bieżące wydarzenia – zapowiedział w środę Raman Pratasiewicz w swoim pierwszym internetowym występie od zatrzymania w maju 2021 roku.

 – Piszcie, zadawajcie pytania. Przypominam, że już nie jestem terrorystą czy ekstremistą, więc subskrybując mój kanał czy pisząc do mnie, nie będziecie ponosić odpowiedzialności. Pamiętajcie jednak o ustawach, że w Republice Białoruś prawo jest dziwne. Przepraszam, przejęzyczyłem się, nie dziwne, tylko surowe. Więc myślcie trochę o tym, co piszecie – uprzedzał.

Represje? „Nikogo to już nie obchodzi”

W czacie m.in. został zapytany o to, kiedy na Białorusi ustaną represje, trwające od sfałszowanych w sierpniu 2020 roku wyborów prezydenckich. – Nikt nigdzie wśród ludzi o tym już dawno nie mówi, nikogo to już nie obchodzi. Możliwe, że temat poszczególnych zatrzymań żyje w opozycyjnych mediach. Ale na Białorusi wszystkim dawno już wszystko jedno i ten temat nie jest aktualny już od kilku lat – stwierdził były opozycjonista.

Czytaj więcej

Bełta: Raman Pratasiewicz został ułaskawiony

Tymczasem obrońcy praw człowieka alarmują, że tylko w ostatnich tygodniach setki ludzi na Białorusi zatrzymano i przesłuchano. Niektórzy trafili na celownik służb tylko dlatego, że pomagali więźniom politycznym albo po prostu pisali do nich listy. Obecnie na liście Centrum Obrony Praw Człowieka Wiosna widnieją nazwiska 1413 więźniów politycznych.

Pratasiewicza zapytano też o wysokie wyroki dla dziennikarzy, skazanych na wiele lat łagrów. – Powinni odpowiadać albo dziennikarz, albo kompetentne organy (władzy – red.). Nie mam takiego przywileju mówić o tym, czy coś jest brutalne albo nie. Mieszkam na Białorusi i jest jedna prosta zasada: niezależnie od tego, czy podoba mi się prawo, będę go przestrzegał – odparł. Stwierdził też, że niezależne media jakoby nie mają własnych informacji i „jedynie przedrukowują wiadomości z mediów państwowych”.

Propaganda Łukaszenki pokazała „nawróconego opozycjonistę” 

Po zatrzymaniu Pratasiewicza białoruski niezależny portal Nasza Niwa informował, że złożone przez niego zeznania zostały wykorzystane przez służby przeciwko przebywającym wówczas w kraju opozycjonistom. Chodziło m.in. o białoruskiego działacza społecznego i twórcę „Art-siadziby” (była to jedna z najważniejszych placówek promujących kulturę białoruską w Mińsku) Pawła Bieławusa, skazanego w listopadzie 2021 roku na 13 lat łagrów. Ale też opozycyjnego blogera Eduarda Palczysa, również wysłanego na 13 lat do więzienia.

W środę Pratasiewicz przyznał, że przeprowadzane z nim przesłuchania „dotyczyły wielu ludzi”. – Ci ludzie już znajdowali się w areszcie. Czy naprawdę myślicie, że gdybym ja powiedział ostro: „nie, nie znam”, to coś by zmieniło i ci ludzi nie zostaliby skazani? – tłumaczył się i przekonywał, że pytano go również o ludzi, których w ogóle nie znał.

– Uważam, że w pewnym sensie miałem szczęście. Obrałem słuszną taktykę, nie szedłem na konfrontację, a uznałem oczywiste rzeczy, w tym również publicznie – mówił.

Przed ułaskawieniem, będąc w areszcie domowym, Pratasiewicz udzielił kilku wywiadów mediom propagandowym Łukaszenki, w których krytykował swoich kolegów z białoruskiej opozycji demokratycznej. W czasie tych rozmów odgrywał rolę „nawróconego opozycjonisty”. Jego rodzice początkowo znajdowali się w Polsce, ale mama Pratasiewicza powróciła na Białoruś w maju ubiegłego roku. Razem wystąpili w telewizji państwowej.

Widniał na „liście terrorystów”, oskarżano go o „kierowanie protestami”

W czasie powyborczych protestów Pratasiewicz był redaktorem naczelnym kanału w Telegramie, NEXTA, który zrzeszał białoruskich opozycyjnych blogerów i nadawał (i nadal nadaje) z Warszawy. W momencie, gdy władze niemal całkowicie wyłączyły w kraju internet, kanał ten był niemal jedynym źródłem informacji dla większości protestujących Białorusinów.

Reżim w Mińsku oskarżał nawet NEXTA o zorganizowanie i kierowanie protestami na Białorusi. Redaktorów zaocznie skazano na wieloletnie wyroki, a kanał od dawna jest uznawany przez dyktatora za „ekstremistyczny”. W momencie zatrzymania Pratasiewicz, podobnie jak wielu jego kolegów, widniał na „liście terrorystów” sporządzonej przez białoruskie KGB. To dlatego media na całym świecie pisały wówczas, że grozi mu kara śmierci.

Został aresztowany wraz z partnerką, ale ożenił się z inną

W maju 2021 roku wraz ze swoją partnerką Sofią Sapiegą leciał w uziemionym przez białoruskie służby samolocie Ryanair z Aten do Wilna. W litewskiej stolicy wówczas pracował dla biura liderki wolnej Białorusi Swiatłany Cichanouskiej. Leciała tą samą trasą i tą samą linią lotniczą tydzień przed nim. Wówczas krążyły też spekulacje, że służby Łukaszenki „mogły się pomylić”.

Czytaj więcej

Aleksander Łukaszenko ułaskawił Sofię Sapiegę, byłą partnerkę Ramana Pratasiewicza

Pratasiewicz nie leciał sam. Wraz z nim na pokładzie przebywała jego partnerka Sofia Sapiega. To Rosjanka od lat mieszkająca na Białorusi i zaangażowana w działalność białoruskiej opozycji demokratycznej. W odróżnieniu od swojego ówczesnego partnera nie pojawiała się w białoruskich mediach propagandowych.

W maju 2022 roku została skazana na sześć lat więzienia. A kilka dni później Pratasiewicz wszystkich zaskoczył, publikując w sieci zdjęcie ze swojego ślubu i oświadczając, że ożenił się z inną. Sapiega na prośbę Moskwy została ułaskawiona i przekazana rosyjskiej delegacji z Kraju Primorskiego (stamtąd pochodzi jej ojciec).

W środę, po niemal dwóch latach od tamtych wydarzeń, Pratasiewicz przyznał, że publikowanie tego zdjęcia tuż po wyroku dla jego byłej partnerki „było błędem”. – Były inne kwestie, o których myślałem i, co więcej, nie wiedziałem, kiedy wobec Sofii zapadnie wyrok – tłumaczył się.

„Moja żona nie pracuje w KGB”

Pratasiewicz przekonywał, że jego żona „nie pracuje w KGB”, i zapowiedział, że pokażą się razem w jednym z przyszłych streamów w internecie. Tłumaczył, że powrócił do sieci po to, by „rozmawiać z ludźmi”. Przyznał, że bierze środki nasenne i inne leki oraz traktuje powrót do YouTube'a jako swoistą „terapię”.

Nie zmienił zdania na temat swoich byłych kolegów z obozu demokratycznego. – Porzucili mnie swoi, jaki mogę mieć do nich stosunek? […] Wysłali mnie do rzeźni, by zdobyć jakąś polityczną wygodę – mówił, nie tłumacząc, co ma na myśli.

„Pokochał Wielkiego Brata” 

Historia Ramana Pratasiewicza do bólu przypomina historię orwellowskiego bohatera Winstona Smitha, złapanego przez „policję myśli”, uwięzionego, wymęczonego psychicznie, torturowanego i zmuszonego do wyrzeczenia się nie tylko swoich wartości, ale i miłości. A w konsekwencji „uleczonego” z „niepoprawnych” myśli. „Wszystko już było dobrze, nie ma się co martwić, walka zakończona. Odniósł nad sobą zwycięstwo. Kochał Wielkiego Brata” – pisał niegdyś klasyk.

– Dlaczego postanowiłem się pokazać? Nadszedł czas, by powrócić do ludzi. Trzeba coś robić, bo nie można siedzieć na miejscu bezczynnie. Może razem będziemy oglądać i omawiać filmy, grać w gry albo omawiać bieżące wydarzenia – zapowiedział w środę Raman Pratasiewicz w swoim pierwszym internetowym występie od zatrzymania w maju 2021 roku.

 – Piszcie, zadawajcie pytania. Przypominam, że już nie jestem terrorystą czy ekstremistą, więc subskrybując mój kanał czy pisząc do mnie, nie będziecie ponosić odpowiedzialności. Pamiętajcie jednak o ustawach, że w Republice Białoruś prawo jest dziwne. Przepraszam, przejęzyczyłem się, nie dziwne, tylko surowe. Więc myślcie trochę o tym, co piszecie – uprzedzał.

Pozostało 91% artykułu
Polityka
Wskazany przez Trumpa kandydat na prokuratora generalnego rezygnuje
Polityka
Anna Słojewska: Europejski nurt skręca w prawo
Polityka
Dlaczego Donald Trump jest syjonistą? „Za wsparciem USA dla Izraela stoi lobby, ale nie żydowskie”
Polityka
Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania Beniamina Netanjahu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus prosto ze szczytu G20 trafił do szpitala