Pakistan bije światowe rekordy pod względem czasu sprawowania władzy przez szefów rządów. Żaden nie dotrwał do końca swej kadencji. Niemal pewny zwycięzca w czwartkowych wyborach Nawaz Sharif nie należy do wyjątków. Pełnił już trzykrotnie funkcję premiera, nie kończąc żadnej kadencji. Dwa razy został pozbawiony stanowiska po konflikcie z wojskowymi. Ostatni raz, w 2017 r., został obalony w wyniku zarzutów o korupcję. Wiele lat spędził za granicą i wracając do kraju jako lider Pakistańskiej Ligi Muzułmańskiej – Nawaz (PMLN), stał się nadzieją armii na ostateczne zdetronizowanie popularnego nadal Imrana Khana, byłego premiera i gwiazdy krykieta o światowej sławie.
To on, wygrywając w 2018 r. wybory na czele swego ugrupowania PTI, obiecywał dość daleko idącą przebudowę Pakistanu. Nic nie wyszło z budowy państwa opiekuńczego, rosły ceny, pogłębiał się kryzys gospodarczy. W partii Khana rozpoczął się exodus parlamentarzystów i premier stracił większość. Został odwołany dwa lata temu w wyniku wotum nieufności w parlamencie, a nie w wyniku mniej lub bardziej zakulisowych działań armii. Był to pierwszy taki przypadek w historii Pakistanu.
Wyrok za wyrokiem
– Khan był blisko położenia kresu nadzwyczajnej pozycji armii w Pakistanie. Przegrał jednak, więc obecnie wraca stare, czyli polityka dynastyczna, która szanuje wpływy armii – mówi „Rzeczpospolitej” Patryk Kugiel, analityk z PISM.
Czytaj więcej
Na karę 10 lat pozbawienia wolności za ujawnienie tajemnic państwowych skazany został były premier Pakistanu Imran Khan - poinformowali współpracownicy polityka. Wyrok zapadł na 10 dni przed wyborami parlamentarnymi w Pakistanie.
To ona rozdaje karty w pakistańskiej polityce od uzyskania niepodległości. Wykorzystując swe wpływy w mediach, sądownictwie i potężnych klanach rodzinnych, czyni wszystko, aby pogrążyć Khana.