To wnioski z najnowszego sondażu ośrodka Chatham House, który w listopadzie internetowo zbadał nastroje Białorusinów. Aż 43 proc. respondentów uważa, że w warunkach niestabilnej sytuacji w regionie „Białoruś potrzebuje takiego twardego lidera jak Łukaszenko, by uratować kraj przed rozpadem”. Przeciwnego zdania jest 23 proc. ankietowanych, reszta nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie. Bali się odpowiadać?
Sondaż: Białorusini boją się powiedzieć, że nie popierają Aleksandra Łukaszenki?
– Część ludzi, którzy mają negatywny stosunek do Łukaszenki, może unikać odpowiedzi na takie pytanie. A część rzeczywiście nie miała własnego zdania w wielu kwestiach, o które pytaliśmy. Bo człowiek nie musi mieć poglądów na każdy temat – mówi „Rzeczpospolitej” dr Ryhor Astapienia, szef „Białoruskiej inicjatywy” w brytyjskim think tanku Chatham House.
Czytaj więcej
Aleksander Łukaszenko po raz drugi w tym roku udał się do Państwa Środka. Ale po zerwaniu relacji z UE nie jest już tak atrakcyjny dla Chin.
Uważa, że wyborów w 2020 r. Łukaszenko nie wygrał, ale „zebrał około 1/3 głosów”. – Strach przed wojną jeszcze bardziej poprawił jego notowania, to jeszcze nie połowa, ale już więcej niż 30 proc. popierających. Ludzie obawiają się, że wojna przerzuci się również na teren Białorusi. Łukaszenko to wykorzystuje i cały czas powtarza, że kraj nie przystąpi do działań wojennych i że tylko on może to zagwarantować – dodaje.
Propaganda ciężko pracuje na to, by taka opinia się utrzymała. Aż 38 proc. Białorusinów czerpie informacje wyłącznie z białoruskich rządowych (ale też kremlowskich) mediów. Zaledwie 16 proc. sięga do mediów opozycyjnych (za których przeglądanie może grozić areszt), a niemal co czwarty w ogóle nie zagląda do mediów.